[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jeden z właścicieli kempingu zrobił bardzo sprytną rzecz. Przesłał mi nazwiska i telefony kilku ludzi z
Nowego Jorku, którzy byli wcześniej u niego, i zachęcił mnie, abym do nich zadzwonił i wypytał, co ma do
zaoferowania.
Ku swojemu zaskoczeniu odkryłem, że znam jednego z ludzi na tej liście. Zadzwoniłem do niego, spytałem o
wrażenia i następnie telegraficznie powiadomiłem kemping o dacie swojego przyjazdu.
Inni próbowali jedynie sprzedać mi swoje usługi;
tylko ten jeden zadbał, abym wyrobił sobie własną opinię o jego ofercie.
Dwadzieścia pięć wieków temu chiński mędrzec Laotse powiedział coś, z czego Czytelnik tej książki może
skorzystać dzisiaj:
Przyczyną, dla której rzeki i morza otrzymują hołd tysięcy strumieni górskich, jest fakt, że trzymają się
niżej od nich. I dzięki temu mogą rządzić wszystkimi górskimi strumieniami. Podobnie mędrzec, który
chce być ponad ludzmi, ustawia się niżej od nich, a chcąc być przed nimi, ustawia się z tyłu. I tak oto, choć
miejsce jego nad ludzmi, oni nie czują jego ciężaru, a choć miejsce jego przed nimi, nie odbierają tego jako
rany"
ZASADA SIÓDMA Daj rozmówcy myÅ›leć, że twoja idea wyszÅ‚a od niego.
8. MAGICZNA FORMUAA
Pamiętaj, że nawet wtedy, gdy inni całkowicie mylą się, wcale o tym nie wiedzą. Nie potępiaj ich za to.
Potępić potrafiłby każdy głupi. Spróbuj ich zrozumieć. Tylko ludzie mądrzy i tolerancyjni ludzie
wyjątkowi próbowali to robić.
Jest jakiś powód, dla którego ludzie myślą tak, jak myślą, i robią to, co robią. Postaraj się odkryć ten powód,
a będziesz miał klucz do ich poczynań, a może nawet osobowości. Spróbuj uczciwie postawić się na miejscu
twojego rozmówcy.
Jeśli odpowiesz sobie na pytanie: Jak czułbym się i co robiłbym na jego miejscu?", zaoszczędzisz sobie
czasu i zdenerwowania. Jeśli poznasz przyczynę, mniejsza jest szansa na to, że nie zrozumiesz skutku." A
ponadto znacznie zwiększysz swoją umiejętność współżycia z ludzmi.
W swojej książce How to Tum People Into Gold (Jak zamieniać ludzi w złoto) Kenneth M. Goode pisze:
65
Zatrzymaj się na chwilę. Zatrzymaj się, aby porównać olbrzymią wagę, jaką przykładasz do własnych
spraw, z ledwie widoczną dbałością, z jaką podchodzisz do wszystkiego, co dębie nie dotyczy. Zdasz sobie
wtedy sprawę z faktu, że wszyscy inni ludzie na świecie czują podobnie. Wtedy razem z Lincolnem i
Rooseveltem staniesz między tymi, którzy opanowali podstawy sztuki współżycia z ludzmi: zrozumieli, że
sukces w tej dziedzinie zależy od pełnego zrozumienia odmiennego punktu widzenia innego człowieka."
Sam Douglas z Hempstead w stanie Nowy Jork lubił mówić swej żonie, że chociaż dwa razy w tygodniu
poświęca dużo czasu na pielęgnację trawnika, wygląda on niewiele lepiej niż przed czterema laty, gdy się
tam wprowadzili. Oczywiście, denerwowały ją te uwagi i ilekroć je czynił, spokój popołudnia leżał w
gruzach.
Po ukończeniu naszego kursu pan Douglas zdał sobie sprawę, jak wielkim głupcem był przez te wszystkie
lata. Nie pomyślał, że żona lubiła tę pracę i z pewnością doceniłaby komplement na ten temat.
Pewnego popołudnia żona powiedziała, że chce powyrywać trochę chwastów, i zaproponowała mu, aby jej
towarzyszył. Początkowo wymigał się, ale po chwili zastanowienia przyłączył się do niej. Widać było, że jest
zadowolona. Na ciężkiej pracy i miłej pogawędce spędzili godzinę.
Odtąd często pomagał żonie w ogródku i często prawił jej komplementy: jak pięknie wygląda trawnik i
jakich cudów udaje jej się dokonać w ogródku, w którym ziemia jest jak głaz. Rezultat? Szczęście obojga,
dzięki temu, że przyjął jej punkt widzenia nawet w tak błahej sprawie jak chwasty.
W swojej książce Getting Through to People (Jak dotrzeć do ludzi) dr Gerald S. Nirenberg napisał: Wola
współpracy jest osiągana w rozmowie; musisz pokazać, że myśli i uczucia rozmówcy są dla ciebie tak ważne
jak twoje własne. Rozpoczęcie rozmowy od nakreślenia jej celu, podporządkowanie tego, co mówisz, temu,
co chciałbyś usłyszeć będąc na miejscu rozmówcy, i zaakceptowanie jego lub jej punktu widzenia zachęci
rozmówcę do otwartego przyjęcia twoich słów."*
Zawsze lubiłem spacerować i jezdzić konno w parku koło mojego domu. Jak Druidowie w starożytnej Galii
niemal z czcią podchodzę do dębu, byłem więc szczerze zmartwiony widząc, jak rok po roku młode drzewa i
krzewy giną od niepotrzebnych płomieni. Pożarów nie powodowali nieuważni palacze papierosów. Niemal
wszystkie były winą młodych ludzi, którzy chodzili do parku, by na łonie natury upiec gdzieś pod drzewem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]