[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Myślisz, że ci się oddałam tak sobie na jedną noc? Aatwo ci
to przyszło, prawda? Dlatego, z taką łatwością ze wszystkiego re-
zygnujesz! Dostałeś, co chciałeś i teraz korzystasz z pierwszej le-
pszej okazji, żeby się mnie pozbyć! Doskonały pretekst... Może nie
zauważyłeś, ale ja naprawdę nie idę do łóżka z każdym, kogo mam
pod ręką!
- Owszem, zauważyłem.
Jego słowa podnieciły ją i zabolały.
- Naprawdę? Może nie byłam zbyt dobra- podnosiła głos,
podchodząc do niego - dlatego postanowiłeś, że szkoda ci czasu,
tak? '..,-...,"
- Przestań już! - Ujął jej twarz w dłonie i przez chwilę patrzył
na nią z rozpaczą w oczach. - To straszne - szepnął i opuścił ręce.
Isabelle łzy napłynęły do oczu.
- Prawda? W takim razie może mi powiesz, o co tu chodzi.
Claire uprzedzała mnie, że tak zareagujesz. Prosiła, żebym nic ci
nie mówiła, żebym poczekała. A ja jej nie posłuchałam - zakończy-
ła gorzko.
- Szkoda. Kochanka mojego dziadka wie, co mówi.
- Wiesz o wszystkim?
- Oczywiście. ~ Wzruszył ramionami. - Wszyscy wiedzą. Nie
byłem pewien, czy to już do ciebie dotarło.
W jego głosie nie było już gniewu, tylko smutek i rezygnacja.
- W takim razie powiedz mi, co jest strasznego w tym, że
trzydzieści pięć lat temu mój ojciec poderwał narzeczoną twojego
taty.
Patrzył na nią przez długą chwilę i milczał.
90
RS
- Nic - odparł w końcu. - Gdyby ukradł tylko tyle. Jak widzę,
pani Oudot jak zwykle zastosowała swoją metodę mówienia tylko
półprawdy, w przekonaniu, że tak będzie lepiej.
- Przed chwilą sam powiedziałeś, że miała rację.
Była na niego wściekła, Uspokoiła się dopiero wtedy, gdy do-
strzegła ból, w jego oczach. Dla niego to wszystko też musi być
niełatwe.
- Jeśli jest jeszcze coś - powiedziała łagodnie - o czym nie
wiem, to mi powiedz. Może wtedy będziemy mogli spokojnie po-
rozmawiać i może nawet się okaże, że to wszystko nie jest takie
straszne i że można coś uratować...
Jacques potrząsnął głową.
- To dość proste. Nie sądzę, żeby dało się coś zmienić. Twój
ojciec ukradł mojemu dziadkowi pewną sumę i wyjechał do
Kanady, zabierając ze sobą narzeczoną mojego ojca, który został tu
podejrzany o to, że to on ukradł te pieniądze. Dziadek nigdy mu
tego nie darował, a ja chyba odziedziczyłem po nim tę cechę.
- Właśnie widzę.
- Uznał, że mój ojciec go okradł i zerwał z nim stosunki. Oz-
naczało to oczywiście, że nie zamierza finansować również jego
studiów medycznych. Ojciec musiał z nich zrezygnować i to zła-
mało mu życie. Ożenił się z moją matką, przyszedłem na świat ja,
potem moje dwie siostry. Musiał jakoś utrzymać rodzinę, o studio-
waniu nie mogło być mowy, więc otworzył sklep z serami i pracuje,
w nim do dziś. Jego marzenia się nie spełniły. Jest zgorzkniały
i wiem, że od czasu do czasu pije. Nie mogę go potępiać,; nawet
jeśli to niszczy życie mojej matki. Człowiek, który miał plany,
marzył o czymś i miał to w zasięgu ręki, a potem wszystko mu
odebrano, ma prawo szukać pocieszenia. Przecież gdybym ja nie
mógł zostać lekarzem - a studiowałem tylko dzięki wyrzeczeniom
całej rodziny  też pewnie zachowywałbym się w ten sposób. Sam
nie wiem.
91
RS
- Jacques...
- Rozumiesz teraz więcej?
Patrzyła na niego przenikliwie.
- Rozumiem, jak bardzo to wszystko jest trudne. Nie mogę
tylko zrozumieć, dlaczego tak łatwo uwierzyłeś, że to mój ojciec
ukradł te pieniądze! Kiedy Claire wspomniała o pieniądzach, nie
przyjęłam tego do wiadomości. To zbyt absurdalne, mój ojciec nie
jest złodziejem! Przecież gdyby je ukradł, moi rodzice nie musieliby
tak harować w Kanadzie. Zanim się urodziłam, było im bardzo
ciężko.
- A gdyby mój ojciec ukradł te pieniądze, to nie miałby proble-
mów z kontynuowaniem studiów - przerwał jej Jacques - i nie
byłoby całej sprawy. Jakie rozwiązanie proponujesz?
- Nie mam pojęcia. Dowiedziałam Się ó wszystkim dopiero
przed chwilą. Jacques  dodała nieśmiało - Jacques, jest jeszcze...
- Tak? Co?
Patrzył na nią tak obco i nieprzyjainie, że pożałowała, że w ogó-
le próbowała coś uratować. Przecież wszystko wskazuje na to, że
ten absurdalny konflikt przetrwa jeszcze długie lata! Będzie się
rozrastał z pokolenia na pokolenie i z czasem zamieni się w pra-
wdziwą wojnę klanów, zupełnie jak w średniowiecznej Szkocji!
Jak mogła przypuszczać, że będzie inaczej? Jak mogła być tak
naiwna i sądzić, że jej misja odniesie skutek? Zachciało jej się
pojednania! Skąd jej to przyszło do głowy? A może w niej również
odezwała się przeszłość i atawistyczna skłonność do mężczyzn
z rodziny Ransanów podświadomie doszła do głosu? Przecież jej
matka i jego ojciec... A ona sama na widok swojego kuzyna.,.
Teraz nie powinna o tym myśleć, trzeba się trzezwo nad wszy-
stkim zastanowić.
- Skoro wszystko już wiemy - zaczęła spokojnie - i niewie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl