[ Pobierz całość w formacie PDF ]
religią, modłami, Koranem, aby uniemożliwić sobie spełnienie tego zadania. To samo dotyczy
Hindusów i chrześcijan.
Czy potraficie sobie wyobrazić człowieka, który nie znajduje się już dłużej pod wpływem
słów? Można zarzucić go dowolną ilością słów, a on nadal będzie traktować cię tak, jak na to
zasłużyłeś. Możesz mu powiedzieć: Jestem kardynałem, arcybiskupem takim a takim – a on
nadal będzie cię traktować jak zwyczajnego człowieka, będzie cię widzieć takim, jakim jesteś.
Jego patrzenie na świat nie jest skażone etykietkami.
PRZEFILTROWANA RZECZYWISTOŚĆ
Chciałbym powiedzieć coś jeszcze na temat naszej percepcji rzeczywistości. Posłużę się
analogią. Prezydent Stanów Zjednoczonych musi posiadać informację zwrotną od swych
obywateli. Papież w Rzymie musi posiadać informację zwrotną od całego Kościoła. Istnieją
miliony informacji, które można im przedłożyć, ale nie byliby w stanie takiej informacji
przetrawić ani przyjąć. Mają zaufanych ludzi, którzy informacje te analizują, podsumowują,
przesiewają; w końcu niektóre z nich trafiają na ich biurka. To samo dzieje się z nami. Każda
żywa komórka naszego ciała, wszystkie nasze zmysły dostarczają nam informacji zwrotnych
od rzeczywistości. My jednak nieustannie je filtrujemy. Kto (co) dokonuje tego? Nasze
nastawienia? Nasza kultura? Nasze zaprogramowanie? Nawet język może być filtrem. Tyle
jest tych filtrów, że czasami tracimy z oczu rzeczy, które są przed nami. Wystarczy spojrzeć
na paranoika, który zwykle zagrożony jest przez coś, czego nie ma, który interpretuje
rzeczywistość w kategoriach pewnych doświadczeń z przeszłości lub pewnych uwarunkowań,
którym go poddano.
Jest jeszcze inny demon, który stanowi filtr. Nazywa się go przywiązaniem, żądzą,
nienasyceniem. Korzeniem smutku jest nienasycenie. Nienasycenie niszczy i zakłóca
percepcję. Lęki i żądze prześladują nas. Samuel Johnson powiedział: "Wiedza o tym, że w
przeciągu tygodnia ma się spaść z rusztowania, znakomicie koncentruje umysł człowieka".
Odsuwasz wszystko inne i koncentrujesz się na tym lęku albo na jakimś innym pragnieniu
czy żądzy. W pewien sposób już za młodu nafaszerowano nas narkotykami. Wychowano nas
tak, abyśmy potrzebowali ludzi. Do czego? Do tego, by nas akceptowali, chwalili – czyli do
tego wszystkiego, co nazywamy sukcesem. Są to słowa nie mające żadnego odniesienia w
rzeczywistości. Stanowią pewną konwencję, czyli są czymś wymyślonym, ale nie zdajemy
sobie sprawy, że nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Czym jest sukces? Jest to decyzja
jakiejś grupy ludzi, że coś jest dobre. Inna grupa może podjąć decyzje, że ta sama rzecz jest
zła. To, co uchodzi za dobre w Waszyngtonie, może być uznane za złe w klasztorze. Sukces
w pewnych kręgach politycznych, w innych uchodzić może za porażkę. Są to konwencje. Ale
traktujemy je jako rzeczywistość. Za młodu zaprogramowano nas, ukierunkowano na
szczęście. Nauczono, że aby być szczęśliwym, potrzeba pieniędzy, sukcesu, pięknego lub
przystojnego partnera, dobrej pracy, przyjaciół, duchowości, Boga – czy jak inaczej to
nazywacie. Dopóki tego nie będziecie mieli, powiedziano wam, nie będziecie szczęśliwi. I to
jest to, co nazywam przywiązaniem. Przywiązanie, to wiara w to, że nie mając czegoś, nie
można być szczęśliwym. Jeśli choć raz dasz się o tym przekonać – i stanie to się częścią twej
podświadomości, wrośnie w korzenie twego jestestwa – jesteś skończony.
"Jakże mogę być szczęśliwy, jeśli nie mam pieniędzy?" Ktoś, kto nie ma miliona dolarów
na koncie, może czuć się biedakiem, podczas gdy ktoś inny, w zasadzie w ogóle nie
posiadający pieniędzy, czuje się bardzo bezpiecznie. Inaczej ich zaprogramowano, to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]