[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czy możemy coś zrobić? - zapytał Joe robota. - Pomóc mu jakoś? Uwolnić? - Joe zdał sobie sprawę, że Glimmung
tonie. To go zabije.
- Wynurzy się - powiedział android.
- Tego nie możesz być pewny - stwierdził Joe. - Czy coś takiego zdarzyło się już wcześniej? - dociekał Joe. - Czy
Glimmung był już kiedyś wciągnięty pod wodę? - Joe pomyślał, że zamiast wydobyć Heldscallę, Glimmung sam
zostanie zatopiony... by na zawsze połączyć się z Czarnym Glimmungiem i Czarną Katedrą.
Tak jak moje zwłoki, pozbawiona życia kukła, pływająca bezwładnie jak jakiś śmieć i kryjąca się w trumnie.
- Mogę odpalić rakietę HB - powiedział robot. - Ale taka głowica zabije i jego.
- Nie - zaprzeczyła Mali.
- Kiedyś jednak już tak było - zreflektował się Willis. - Na czasy ziemskie - przekalkulował - pod koniec 1936 roku.
Mniej więcej w czasie trwania letniej olimpiady w Berlinie.
- I udało mu się powrócić? - spytała Mali.
- Tak, moja pani - odparł Willis - a ten Czarny opadł powtórnie na dno, gdzie pozostawał aż do teraz. Przybywając
tu, Glimmung skalkulował sobie ryzyko sprowokowania Czarnego. Dlatego powiedział:  Sprowokowałeś mnie do
tego". Pan to zrobił. Został zmuszony do walki tam w dole.
Skierowawszy latarkę na powierzchnię wody, Joe zobaczył, że coś się z niej wynurza, jakiś obiekt, który odbija
światło.
- Czy masz motorówkę? - zapytał Willisa.
- Tak, mój panie - odparł robot. - Czy chce pan tam płynąć? A jeśli się wynurzą?
- Chcę zobaczyć, co to jest - oświadczył Joe, ale już i tak się domyślał.
Robot niechętnie się oddalił, by uruchomić motorówkę.
W trzy minuty pózniej cała trójka płynęła po wzburzonej powierzchni Marę Nostrum.
67
- Widzę to! - zawołał Joe. - Kilka jardów w prawo. - Cały czas utrzymywał obiekt w świetle latarki. Wyciągnął rękę
i sięgnął po niego.
Była to duża butelka. A w niej notka.
- Kolejna wiadomość od Glimmunga - stwierdził kwaśno Joe, odkorkowując butelkę i wyjmując zwi-
tek. Karteczka opadła na dno łodzi, ale szybko ją podniósł i odczytał w świetle latarki.
Obserwujcie rozwój wydarzeń w tym miejscu. Serdeczności. Glimmung. PS Jeśli nie będzie mnie do rana,
zawiadomcie wszystkich, że Projekt jest odwołany. Wracajcie na swoje planety o własnych siłach. Wszystkiego
dobrego. G.
- Dlaczego on to robi? - zapytał robota Joe. - Dlaczego wysyła liściki w butelkach, kontaktuje się przez programy
radiowe, albo...
- To szczególna metoda kontaktu interpersonalnego - wyjaśniał robot w drodze powrotnej na platformę. - Odkąd go
znam, zawsze rozrzucał przezroczyste, owalne rzeczy z informacjami w różne strony świata. A jak, wedle pana,
powinien się komunikować? Przez satelitę?
- Mógłby - powiedział Joe, który czuł, jak ogarnia go fala przygnębienia. Zamknął się w sobie i drżąc z zimna,
czekał, aż dotrą na miejsce.
- On umrze - stwierdziła cicho Mali.
- Glimmung? - zapytał Joe. Skinęła głową. W przyćmionym świetle jej twarz wyglądała nieco upiornie.
- Czy kiedykolwiek opowiadałem ci o Grze? - zapytał Joe.
- Przykro mi, ale teraz...
- Wygląda to następująco. Bierze się tytuł książki, najlepiej dobrze znany, i wprowadza się go głosem do komputera
w Japonii, który tłumaczy go na japoński. Potem...
- Czy do tego zamierzasz powrócić? - spytała Mali.
- Tak, do tego - odparł.
- Powinno mi być ciebie żal - powiedziała Mali. - Ale nie jest. Ty ściągnąłeś na nas to wszystko. Zniszczyłeś
Glimmunga, który chciał cię ocalić od pustej egzystencji. Chciał przywrócić ci godną pracę w heroicznym
przedsięwzięciu, angażującym setki istot z wielu planet.
- Ale szanowny pan musiał zejść w głębiny - stwierdził robot.
- Dokładnie tak - przyznała Mali.
- Zmusiła mnie do tego Księga Kalendów - wyjaśnił Joe.
- Wcale nie - zaprzeczył robot. - Podjął pan decyzję zejścia do Marę Nostrum, zanim jeszcze zjawił się Kalend i dał
panu do przeczytania fragment Księgi.
- Człowiek musi stawać na wysokości zadania - stwierdził Joe.
- A cóż to znaczy? - zapytała Mali. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl