[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chrystusa. Bóg udziela nam Siebie w Nim.
Dlatego, jak powiedzieliśmy, uprzywilejowany sposób chrześcijańskiej modlitwy
wewnętrznej polega na komunii z Jego człowieczeństwem. Myślą, spojrzeniem, wolą i innymi
drogami, którym odpowiadają różne, jak można je nazwać, metody modlitwy".
Klasycznym sposobem rozpoczynania modlitwy, przynajmniej na Zachodzie, jest
postępowanie według takiej na przykład rady świętej Teresy z Avila: staraj się żyć w
towarzystwie Jezusa, przestawaj z Nim jak z Przyjacielem, rozmawiaj z Nim, słuchaj...
"[Dusza] może stawiać siebie w obecności Chrystusa, jakby Go widziała na oczy i
przyuczać się woli do coraz gorętszego rozmiłowania się w świętym Człowieczeństwie Jego, i
trzymać się ustawicznie towarzystwa Jego;
z Nim rozmawiać i prosić Go pomoc w potrzebach swoich, cieszyć się z Nim w pociechach
swoich, by snadz dla tych pociech o Nim nie zapomniała; a w tych swoich z Nim rozmowach
niech się nie wysila na sztucznie ułożone modlitwy, ale w prostych słowach niech Mu mówi, co
czuje, czego pragnie, czego potrzebuje. Jest to doskonały sposób do wysokiego w krótkim
czasie postępu, i kto usilnie się stara o to, aby zawsze pozostawał w tym najdroższym
towarzystwie, korzystał z niego, ile zdoła i naprawdę umiłował tego Pana, któremu tyle
zawdzięczamy, ten, moim zdaniem, daleko już postąpił".
Powrócimy jeszcze do tematu i podamy dalsze przykłady.
Rozdział 6
Bóg mieszka w naszym sercu powrót spis treści
Chcielibyśmy się teraz skupić na czwartej zasadzie teologicznej, która może być niezwykle
pomocna w modlitwie wewnętrznej. Chcemy wejść poprzez nią w Bożą obecność. Bóg jest
obecny na wiele sposobów, wyjaśnia to wielość form modlitwy. Można kontemplować Go w
stworzeniu, adorować w Eucharystii, medytować Jego obecność w słowach Pisma Zwiętego itd.
Ale istnieje jeszcze jeden rodzaj obecności Bożej i dla modlitwy wewnętrznej ma on
kapitalne znaczenie: obecność Boga w naszym sercu.
Tak samo jak inne rodzaje obecności, obecność Boga wewnątrz nas nie jest przede
wszystkim przedmiotem doświadczenia (może się nim stać z czasem, przynajmniej w chwilach
łaski...), ale przedmiotem wiary. Niezależnie od tego, czy ją odczuwamy, czy też nie, wiemy z
całą pewnością wiary, że Bóg mieszka w głębi serca każdego człowieka. Czyż nie wiecie, że
ciało wasze jest świątynią Ducha Zwiętego? (1 Kor 6,19). Zwięta Teresa z Avila opowiada, że
zrozumienie tej prawdy teologicznej było faktem, który całkowicie przemienił jej modlitwę:
,,Gdybym wówczas była znała tę prawdę, tak jak dzisiaj ją znam, że w tym maluczkim
pałacu duszy mojej tak wielki mieszka Król, snadz nie byłabym Go często zostawiała samego,
byłabym choć niekiedy dotrzymywała Mu towarzystwa, a szczególnie byłabym pilniej starała
się o to, aby ten pałac Jego nie był tak zaśmiecony. Jakiż to dziw niepojęty, że Ten, którego
wielkości tysiące światów nie ogarnie, zamyka się w takim ciasnym przybytku, jakim jest dusza
nasza! Ale i w tym zamknięciu jest wolny, bo będąc Panem wszechwładnym, wszędzie jest
niezależny, tylko że dla takiej wielkiej miłości, jaką nas miłuje, przystosowuje się do miary
naszej".
Wewnętrzne skupienie, zejście w głąb siebie - cały ten aspekt kontemplacji właśnie tutaj ma
swoje zródło. Inaczej bowiem skupienie byłoby tylko skupieniem na sobie samym.
Chrześcijańskie schodzenie w głąb siebie" ma sens, ponieważ w swym najtajniejszym wnętrzu
odnajdujemy Boga bliższego nam niż my sami" - według słów świętego Augustyna. Bóg
mieszka w nas, dzięki łasce Ducha Zwiętego. Najgłębsze centrum duszy - mówi Jan od Krzyża
- to Bóg".
Ta prawda stanowi podstawę tej formy modlitwy wewnętrznej, jaką jest modlitwa serca".
Schodząc z wiarą w głąb własnego serca, człowiek odnajduje mieszkającego tam Boga. W
kontemplacji szukamy Boga, będącego zupełnie Innym", szukamy Go na zewnątrz, jakby poza
nami. Ale jest też w chrześcijańskiej modlitwie miejsce dla tego ruchu, który kieruje nas ku
wnętrzu, w głąb własnego serca, żeby spotykać tam Jezusa niezwykle bliskiego, niezwykle w
ten sposób dostępnego.
Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie nam [Słowo] (...). Któż dla nas uda się za morze
(...). Słowo to bowiem jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i na twoim sercu (Pwt 30,12-
14).
Czy mały to będzie, sądzicie dla duszy roztargnionej pożytek, gdy zrozumie tę prawdę i
przekona się, że na to, aby mogła rozmawiać z Boskim Ojcem swoim cieszyć się obecnością
Jego, nie ma potrzeby wzlatywać aż do nieba ani modlić się głośno? On bowiem tak blisko jest,
że i bez głosu ją usłyszy; nie potrzeba jej skrzydeł, aby latała szukając Go, ale dość jej udać się
na samotność i patrzeć, i oglądać Go obecnego we własnym jej wnętrzu. I nie oddalając się od
[ Pobierz całość w formacie PDF ]