[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Teraz?
Gdy otworzył oczy, jego tęczówki z podniecenia przybrały barwę
szczerego złota. Zwięto życia. Przypomnienie, że życie może być piękne, nie
tylko okrutne.
- Teraz. Nie, za moment. - Przytrzymał ją za nadgarstek, by wolną ręką
sięgnąć do szufladki.
O Boże, w ostatniej chwili. I pomyśleć, że Theo potrafi doprowadzić ją
do stanu, w którym traci resztki rozsądku...
- Zmieniłaś zdanie? - zapytał cicho.
64
S
R
Zdawała sobie sprawę, że gdyby przytaknęła, uszanowałby jej wolę
mimo podniecenia. Ale ona musi być fair. On przepędził jej demony, więc mu
się zrewanżuje.
Ku swojemu zaskoczeniu ponownie wzniosła się na wyżyny rozkoszy. O
wiele szybciej, niż wydawało się to możliwe. Theo tymczasem, drżąc
spazmatycznie, wtulił twarz w jej włosy. Gdy ich oddechy się uspokoiły,
zorientowała się, że jego ramiona nadal mocno ją oplatają, że Theo nie zwalnia
uścisku, jakby była jego największym skarbem. Jakby językiem ciała chciał jej
powiedzieć, że ją kocha. Chociaż praktycznie już jej to powiedział.
Doskonale znała ten stan. Ona też przestała myśleć, pozwoliła ponieść się
emocjom. Wobec tego, co czuła do Thea, jej uczucia do Harry'ego rozpłynęły
się w nicość.
Bo ona kocha Thea.
To jest prawdziwa miłość. Całym sercem, umysłem i duszą. Ale głośno
tego nie powie. Nie pierwsza.
Pocałował ją.
- Przepraszam, hara mou. IdÄ™ do Å‚azienki.
Gdy wyszedł, zrozumiała, że i na nią pora. Wstała z łóżka i już zbierała
swoje rzeczy, kiedy wrócił.
- Madison, nie idz. - Usiadł na łóżku i wziął ją na kolana. - Zostań na noc.
- Na pewno tego chcesz?
- Bardzo, bardzo.
On chce, by została, a to przeniesie ich znajomość na nową płaszczyznę.
To swoista deklaracja, fakt, że poprosił ją, by została, uznała za sygnał, jak
bardzo mu na niej zależy. Skinęła głową, po czym ułożyła się obok niego,
kładąc mu głowę na ramieniu.
65
S
R
Nie musieli nic mówić, bo Theo dawał jej do zrozumienia, że teraz jest
bezpieczna.
Zasnęła.
ROZDZIAA ÓSMY
Gdy rozdzwonił się budzik, otworzyła oczy. Dopiero po chwili
zorientowała się, gdzie jest. Potem Theo wyłączył budzik i pocałował ją w
ramiÄ™.
- Kalimera, kardia mou.
- To jest dzień?
- Oj, chyba naprawdę nie lubisz poranków. - Uśmiechał się. - Zrobię
kawÄ™, a ty idz pod prysznic.
Prysznic.
Praca! Oprzytomniała. O Boże, nocowała u Thea i ma tylko wczorajsze
ubranie. Nie może się w nim pokazać na oddziale. Usiadła.
- Theo, muszę iść do domu po czyste rzeczy.
- Racja. O tym wczoraj nie pomyślałem. Odwiozę cię.
- Nie. - Pokręciła głową. - Poranne korki już się zaczęły, będzie szybciej,
jak pojadÄ™ metrem.
- Zrobię ci kawę... i doleję zimnej wody, żebyś od razu mogła ją wypić.
- Dzięki. Masz zapasową szczoteczkę do zębów?
- Mam. - Nieskrępowany nagością ruszył do łazienki, po czym wrócił z
zapasem do szczoteczki elektrycznej. - Nowiusieńka. Narysowałem na niej
markerem różowe kółko, żebyś wiedziała, która jest twoja.
66
S
R
Zrobiło się jej ciepło koło serca. Czy to znaczy, że chciałby, aby jeszcze
kiedyś została u niego na noc? Pocałował ją w czubek nosa.
- Idę robić kawę. W łazience wszystko jest do twojej dyspozycji. -
Narzucił granatowy płaszcz kąpielowy i wyszedł z sypialni.
Myjąc się cytrusowym żelem, z rumieńcami na twarzy wspominała
minioną noc. Przez chwilę miała nawet ochotę zejść do kuchni owinięta tylko
ręcznikiem, by zwabić Thea z powrotem do sypialni. Ale w ostatniej chwili
górę wziął rozsądek. Oboje muszą iść do pracy. Spózniając się, zawiedliby
kolegów i pacjentki zapisane na poranne wizyty. W nieświeżym ubraniu czuła
się nieswojo, ale wytłumaczyła sobie, że zaraz się przebierze. Zeszła do
kuchni.
- W samą porę - powiedział Theo, podając jej kawę. - Zrobić ci grzankę,
a może owoce z jogurtem?
- Masz płatki kukurydziane?
- Niestety nie. - Pokręcił głową. - Mogę ci zaproponować tylko grzanki
albo jajecznicÄ™.
- Dzięki, ale nie. Zjem coś w domu. Odczekał chwilę, po czym zapytał:
- Co dalej będzie z nami?
- Nie wiem.
- Widzę trzy rozwiązania. Pierwsze, możemy tę noc puścić w niepamięć,
uznać, że jej nie było.
Przeszył ją zimny dreszcz. On tego chce?
- A dwa pozostałe? - zapytała.
- Drugie, nie będziemy się wypierać tej nocy, ale się zgodzimy, że
wspólna przyszłość nie wchodzi w rachubę i ograniczymy nasze kontakty do
czysto zawodowych.
O matko, jeszcze gorzej.
67
S
R
- A to trzecie?
- Trzecie... - Zawahał się. - Możemy spróbować, czy coś z tego wyniknie.
Jest taka szansa? Patrzyła mu w oczy.
- Co byś wybrał?
- Jestem rozdarty - przyznał otwarcie. - Zawsze twierdziłem, że
małżeństwo i dzieci to nie dla mnie, ale tej nocy złamałem tę zasadę. Od
czasów studenckich jesteś pierwszą kobietą, z którą spędziłem całą noc.
Nie dowierzała własnym uszom.
- Tyle lat żyłeś w celibacie?
- Nie. Spotykałem się z kobietami, które nie chciały się wiązać. Chodziło
im wyłącznie o to, żeby się rozerwać, więc z żadną nie spałem aż do rana. A ty
co byś wybrała?
- Mieć kogoś, kto mnie pokocha, kto chce tego samego co ja od życia.
- Zatem wracamy do kwestii dzieci.
- Jest też adopcja, stworzenie rodziny zastępczej.
- Byłabyś gotowa zrezygnować z naturalnego macierzyństwa?
- Jest taka opcja. Można to rozważyć. Przytaknął.
- Ale jeśli zdecydujemy się spróbować, będziemy się kochać. Bardzo
często. Wiesz tak samo jak ja, że jedynym stuprocentowo pewnym środkiem
antykoncepcyjnym jest abstynencja.
Gdyby przypadkiem zaszła w ciążę, Theo byłby niepocieszony.
- Teraz nie mamy na to czasu - powiedział - ale spróbujmy o tym pogadać
w przerwie na lunch. Zabierzemy kanapki do parku albo znajdziemy jakieÅ›
inne ustronne miejsce.
- Jak niemowlaki nam pozwolÄ….
- Otóż to.
Wypiła duszkiem kawę.
68
S
R
- Pójdę już. Nie chcę się spóznić do poradni.
Pocałował ją.
- Do zobaczenia w szpitalu.
Już u siebie błyskawicznie się przebrała i coś zjadła. Przez całą drogę do
pracy rozmyślała o minionej nocy i o tym, co powiedział Theo. On jej pragnie,
to pewne. Może nawet ją kocha, bo wyznał, że od lat nie pozwolił sobie na taką
bliskość. Ale czy to wystarczy do pokonania różnic?
Rano Theo dyżurował w poradni. Badał ciężarne, podnosił je na duchu,
mierzył im ciśnienie, w przypadku ciąży zagrożonej nakłaniał do pozostania na
kilka dni w szpitalu pod okiem specjalistów.
Wracając na oddział szpitalny, zatrzymał się pod lekko uchylonymi
drzwiami gabinetu Madison. Zauważył, że rozmawia z ciężarną, przesadnie
artykułując każde słowo i gestykulując, ale usłyszawszy zmieniony głos
ciężarnej, zorientował się, że kobieta jest głucha. Madison posługuje się
językiem migowym! Tego się po niej nie spodziewał.
Odkąd ją poznał, życie stało się pełne niespodzianek.
- Cześć. Koniec poradni? - Wyrwała go z zadumy.
- Tak - odparł z uśmiechem.
Iskierki w jej oczach roznieciły w nim płomień. Kurczę, jak on ma
dokonać słusznego wyboru, jeśli pożądanie nie pozwala mu jasno myśleć? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl