[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Traska. Przełożyła słuchawkę do lewej ręki, wskazała ją palcem i ruchem warg powiedziała:
- Dziennikarz.
Trask podszedł do niej z poirytowaną miną.
- Podobno Guthriego bardzo zaniepokoiła obecność Traska w Avalon - ciągnął Rich
Rudd. - Czy chciałaby pani to skomentować?
- Nie.
Trask podszedł do kontuaru i wyjął Aleksie słuchawkę z ręki.
- Rudd? - spytał cicho.
Skinęła głową.
- Od rana unikałem jego telefonów. - Przysunął usta do mikrofonu. - Mówi Trask.
Aleksa usłyszała bzyczenie. Zorientowała się, że są to pytania Rudda, wystrzeliwane
jak z karabinu maszynowego. Trask przez chwilę słuchał.
- Prywatny, Rudd. Przykro mi, ale to jest jedyne pytanie, na które dzisiaj odpowiem.
Delikatnie odłożył słuchawkę na widełki. Aleksa zerknęła na niego pytająco.
- Co chciał wiedzieć?
- Pytał mnie, czy nasza znajomość ma charakter prywatny, czy zawodowy.
- O! - To było wszystko, co w tym momencie przyszło Aleksie do głowy.
- Jak minął dzień?
137
- Marnie. Joanna Bell i inni ludzie z Avalon Plaza uważają, że w rejonie Avalon
została uwolniona niebezpieczna metafizyczna siła. Najgorsze, że sprzedałam dzisiaj tylko
dwa skrzydlate lwy i reprodukcję mapy, która przedstawia krawędz świata. A co u ciebie?
- Dobra wiadomość to ta, że oficjalnie nie jestem podejrzanym w sprawie śmierci
Guthriego. Natomiast zła, że sporo ludzi w mieście odczuwa z tego powodu wielki zawód.
Aleksa bardzo się oburzyła.
- Nigdy nie było mowy o tym, że jesteś podejrzany.
- Kwestia punktu widzenia, na ile zdążyłem się zorientować. W każdym razie szeryf
Strood traktuje chwilowo śmierć Guthriego jako wypadek spowodowany pod wpływem
alkoholu. Mam wrażenie, że wcale nie jest bardziej zachwycony niż ja perspektywą
ewentualnego śledztwa w sprawie morderstwa.
- Pewnie, że to był wypadek po pijanemu. - Aleksa zmarszczyła czoło. - Co miałeś na
myśli, mówiąc o tych zawiedzionych ludziach?
- Zgódzmy się, że dla niektórych historia śmierci Guthriego byłaby o wiele bardziej
ekscytująca, gdyby udało się powiązać ten wypadek z moją osobą i grozbami, jakie
wygłaszałem dwanaście lat temu.
- Mała szansa. - Aleksa parsknęła z irytacją. - Nie wiem, jak ktoś mógłby tego
dokonać. To był tragiczny zbieg okoliczności, i tyle.
Trask się zamyślił.
- Nie jestem taki pewien.
Aleksa zmartwiała.
- Nie rób tego.
- Czego?
Machnęła ręką.
- Nie mów, proszę, o wirach negatywnej energii i nieistnieniu zbiegów okoliczności
we wszechświecie. Mam na dzisiaj dość metafizyki.
- Moje teorie nie mają nic wspólnego z metafizyką. Ale muszę przyznać, że nie jestem
z tych, którzy przesadnie wierzą w zbiegi okoliczności.
- Cholera! Tego się obawiałam. - Aleksa wzięła torebkę z szafki pod kasą i zarzuciła ją
sobie na ramię. Wyjęła z kieszeni klucze. - Czas zamykać. Chodzmy. - Ruszyła do drzwi.
- Dokąd idziemy?
- Gdzieś, gdzie będziemy mieli trochę spokoju.
138
Trask poszedł za nią do drzwi.
- Po co?
Przystanęła, żeby przekręcić tabliczkę w witrynie.
- Musimy porozmawiać.
139
Rozdział osiemnasty
Trask zsunął się na jedną ze skał otaczających sadzawkę, zasilaną przez strumień. Po
bokach wznosiły się wilgotne ściany jaskini. Przez wylot widział upalne popołudnie, ale w tej
oazie panował chłód i spokój. Dawała ona wspaniałe schronienie przed palącymi, jaskrawymi
promieniami słońca i wytchnienie od surowego krajobrazu. Nie ma nic bardziej
uwodzicielskiego niż woda na pustyni.
Poczuł niezwykłe ożywienie. Uciszył jednak budzące się nagle zmysły i rozejrzał się
po jaskini, kryjącej zbiornik kryształowo czystej wody.
To miejsce było piękne, fascynujące, tajemnicze.
Mokre.
Poczuł się tu jak intruz.
- To jest tak zwane yródło Harmonii - wyjaśniła Aleksa i usiadła na kamieniu
naprzeciwko niego, po drugiej stronie skalistej sadzawki. - Podobno jeden z metafizycznych
punktów energetycznych w okolicy. Nawiasem mówiąc, tutejszy wir skupia energię żeńską.
- Nie wiedziałem, że wiry mają płeć - mruknął pod nosem Trask.
- Zapytaj, potwierdzi to każdy mieszkaniec Avalon. Wiry energii mogą być
pozytywne albo negatywne i męskie albo żeńskie.
- Aha. Często tutaj przyjeżdżasz?
- Czasami. - Wrzuciła kamyk do sadzawki. Na powierzchni wody ukazały się koła. -
Gdy muszę się nad czymś zastanowić. Spędzałam tu mnóstwo czasu, kiedy zamieszkałyśmy z
mamą w Avalon.
- Czyżby? - Udał rozbawienie. - Nie sądziłem, że metafizyka robi na tobie wrażenie.
- Nie robi. - Podkurczyła nogę. - Ale muszę przyznać, że po odjezdzie z tego miejsca
zawsze czuję się bardziej odprężona i spokojniejsza. W pewien sposób silniejsza.
140
Traskowi przypomniało się nagle, jak wyglądała przed dwunastoma laty, gdy stała
przed nim z aparatem telefonicznym w ręce. Zobaczył wielkie oczy, z których biła
determinacja i odwaga. Wciąż jest taka sama, pomyślał.
Zerknęła na niego ponad sadzawką.
- Co miałeś na myśli, mówiąc, że śmierć Guthriego można powiązać z tobą i tym, co
się stało przed dwunastoma laty?
- Być może uznasz, że teorie spiskowe wywierają na mnie coraz silniejszy wpływ, ale
nie traktuję śmierci Guthriego jak wypadku.
Aleksa podciągnęła kolana pod brodę i oparła na nich głowę.
- Już mam za sobą taką rozmowę z Joanną. Czy naprawdę wierzysz w to, że w Avalon
uaktywniła się jakaś złowroga siła?
- Czy to ci powiedziała Joanna?
- Niezupełnie. - Aleksa podniosła głowę. - Ale mam wrażenie, że ona właśnie ciebie
postrzega jako oko cyklonu. Sądzi, że jeżeli wyjedziesz, wszystko wróci do normy.
- To chyba zależy od definicji normy. - Nieznacznie zmienił pozycję. - W każdym
razie sama chciałaś, żebym ci się zwierzał ze wszystkiego, zanim cokolwiek zrobię. Chcesz
posłuchać mojej nowej teorii czy nie?
- Nie mam wielkiego wyboru. Mów, proszę, tylko jak najprościej.
- Tymczasem nie mam wielu punktów zaczepienia...
- Nie da się ukryć.
- Tylko przeczucie.
Zmarszczyła nos.
- Powiadasz: przeczucie? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl