[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musieli mieæ pewnoSæ, ¿e jest o co walczyæ. Ludziom trzeba daæ wybór.
JeSli chcesz, ¿eby zrezygnowali z towaru X, musisz im zaoferowaæ towar Y, i spra-
wiæ, ¿eby by³ lepszy, mocniejszy, smaczniejszy. A gdybym ci powiedzia³, ¿e guma
Bubblelicious jest do niczego? zapyta³ Phillip.
Bardzo j¹ lubiê. Na dowód tego, Seth wydmucha³ olbrzymi ciemnoczer-
wony balon.
W porz¹dku, a ja ciê zapewniam, ¿e to ohyda, a ci, co j¹ robi¹, to dranie.
Czy z tego powodu wyrzucisz j¹ do Smieci?
Jeszcze czego!
A gdybym ci da³ nowy wybór, gdybym ci powiedzia³, ¿e Super Bubble
Blow&
Super Bubble Blow? Cz³owieku, nie dobijaj mnie.
Milcz. SBB jest lepsza. Na d³u¿ej starczy, kosztuje taniej. ¯ucie jej spra-
wia, ¿e ty i twoi przyjaciele, twoja rodzina, twoi s¹siedzi, staj¹ siê szczêSliwsi,
silniejsi. SBB to guma przysz³oSci, twojej przysz³oSci. SBB to jest to! doda³
Phillip, nadaj¹c odpowiednie brzmienie g³osowi. Bubblelicious jest z³a. Dziêki
SBB odnajdziesz prawdziw¹ wolnoSæ i nikt ci nigdy nie powie, ¿e mo¿esz dostaæ
tylko jeden kawa³ek.
Bomba. To prawda, ¿e Phillip jest dziwakiem, potrafi byæ jednak zabaw-
ny. Gdzie mam z³o¿yæ podpis?
USmiechaj¹c siê pó³gêbkiem, Phillip odrzuci³ gumê na biurko.
Da³em ci obrazowy przyk³ad. Ci faceci byli sol¹ tej ziemi i jej krwi¹, to oni
podburzali i wzniecali entuzjazm ludzi.
Sól i krew pomySla³ Seth. Mo¿na to bêdzie gdzieS wykorzystaæ .
Dobra, mo¿e wybiorê Patricka Henry ego. Wygl¹da mniej dziwacznie ni¿
pozostali faceci.
Znajdziesz informacje w komputerze. Potem odszukaj bibliografiê na jego
temat i wydrukuj j¹ sobie. W bibliotece w Baltimore znajdziesz wiêcej na ten te-
mat ni¿ szkole.
Dobra.
A zanim pójdziesz spaæ, dokoñcz wypracowanie z angielskiego.
147
Cz³owieku, odpuSæ trochê.
Poka¿, coS tam naskroba³.
Chryste. Nie przestaj¹c gderaæ, Seth wyci¹gn¹³ z ok³adki pojedyncz¹ kartkê
papieru.
W wypracowaniu pod tytu³em Pieskie ¿ycie Seth opisywa³ typowy dzieñ,
widziany oczami G³upka. Czytaj¹c, Phillip nie móg³ powstrzymaæ uSmiechu, gdy
psi narrator opowiada³ o swoich rozkoszach podczas polowania na króliki, z³o-
Sci³ siê na pszczo³y, napomyka³ o dreszczyku emocji podczas wspólnych wypraw
z dobrym i m¹drym przyjacielem Simonem.
Tak, dzieciak jest zdolny i dowcipny.
Gdy G³upek skoñczy³ swój d³ugi, uci¹¿liwy dzieñ, zwin¹³ siê na pos³aniu,
które wspania³omySlnie dzieli³ ze swoim panem, Phillip zwróci³ kartkê.
Fantastyczne. Trzeba przyznaæ, ¿e natura nie posk¹pi³a ci talentu.
Odk³adaj¹c wypracowanie na miejsce, Seth spuSci³ oczy.
Ray by³ tak cholernie bystry i jako profesor college u&
Gdyby o tobie wiedzia³, Seth, zrobi³by coS w tej sprawie du¿o wczeSniej.
Tak, tak mySlê & Seth wzruszy³ ramionami w typowy dla Quinnów spo-
sób.
Bêdê jutro rozmawia³ z adwokatem. Teraz, przy pomocy Sybill, wszystko
mo¿e szybciej ruszyæ z miejsca.
Seth z³apa³ o³Ã³wek i odruchowo zacz¹³ szkicowaæ na bibule. By³y to jakieS
formy, ko³a, trójk¹ty, kwadraty.
Ona mo¿e jeszcze zmieniæ zdanie.
Nie, nie zmieni.
Ludzie stale to robi¹. Sam czeka³ tygodniami, gotowy do ucieczki, gdyby
Quinnowie zmienili zdanie. Kiedy tak siê nie sta³o, zacz¹³ im wierzyæ, ale w ka¿-
dej chwili by³ gotowy do ucieczki.
Niektórzy ludzie dotrzymuj¹ obietnic, niezale¿nie od wszystkiego. Tak jak
Ray.
Ona nie jest Ray em. Przyjecha³a, ¿eby nas szpiegowaæ.
Przyjecha³a sprawdziæ, czy nie dzieje ci siê krzywda.
No i dobrze, zobaczy³a. Mo¿e wiêc ju¿ wyje¿d¿aæ.
Trudniej jest pozostaæ powiedzia³ spokojnie Phillip. Trzeba mieæ silny
charakter. Ludzie ju¿ siê do niej dobrali i obgaduj¹ j¹. Wiesz, jak to jest, kiedy
ludzie obserwuj¹ ciê k¹tem oka i szepcz¹.
Tak. Zwyczajne kretyñstwo.
Niemniej jednak potrafi to napsuæ krwi.
Wiedzia³ o tym, lecz Scisn¹³ tylko o³Ã³wek, pogrubi³ kreskê.
Po prostu spodoba³a ci siê.
Mo¿liwe. Na pewno jest na co popatrzeæ. Ale to nie zmieni istoty rzeczy.
Niewielu jest ludzi, którym by tak cholernie na tobie zale¿a³o. Poczeka³, a¿
wzrok Setha spocznie na nim. Patrzyli sobie teraz w oczy. Potrwa³o to trochê,
mo¿e zbyt d³ugo, ¿eby i mnie zaczê³o tak cholernie zale¿eæ. Robi³em to, o co
prosi³ Ray, poniewa¿ go kocha³em.
148
Ale nie mia³eS na to ochoty.
Nie, nie mia³em ochoty. By³eS jak czyrak na ty³ku. Ale zaczê³o siê to stop-
niowo zmieniaæ. W jakimS momencie zacz¹³em to robiæ bardziej dla ciebie ni¿
dla Raya.
MySla³eS mo¿e, ¿e jestem jego dzieciakiem, i to ciê wkurza³o.
Jeszcze jak pomySla³ Phillip. To ciekawe, do jakiego stopnia naiwni by-
waj¹ doroSli, gdy s¹dz¹, ¿e ukryj¹ przed dzieæmi swoje tajemnice i grzechy!
Tak, nie mog³em pogodziæ siê z mySl¹, ¿e oszuka³ i zdradzi³ moj¹ matkê,
a ty jesteS jego synem.
A jednak umieSci³eS moje imiê na szyldzie!
Phillip rozeSmia³ siê niepewnie. Faktycznie mo¿na czasami post¹piæ s³usz-
nie, wcale nie zdaj¹c sobie z tego sprawy.
Tam by³o jego miejsce, tak jak twoje jest tutaj. A Sybill tak cholernie na
tobie zale¿y, ¿e by³oby zwyk³¹ g³upot¹ j¹ odpychaæ.
Uwa¿asz, ¿e powinienem siê z ni¹ spotkaæ? Sam ju¿ siê nad tym zastana-
wia³. Nie wiem, o czym mielibySmy mówiæ.
Widzia³eS j¹ i rozmawia³eS z ni¹, zanim siê dowiedzia³eS o wszystkim. Po-
staraj siê niczego nie zmieniaæ.
Mo¿e masz racjê.
Nie uwa¿asz, ¿e Grace i Anna powariowa³y w zwi¹zku z twoj¹ urodzinow¹
kolacj¹ w przysz³ym tygodniu?
Tak. OpuSci³ nieco g³owê, by ukryæ promienny uSmiech. Nie móg³ w to
uwierzyæ. Szykowa³y mu kolacjê urodzinow¹ z takim menu jakie sobie za¿yczy³,
a nastêpnego dnia odbêdzie siê przyjêcie dla kumpli.
Co s¹dzisz o zaproszeniu jej? Prawdziwa rodzinna kolacja.
Przesta³ siê uSmiechaæ.
Nie wiem. Zastanowiê siê. Prawdopodobnie i tak nie zechce przyjSæ.
Mo¿e jednak spróbuj j¹ zaprosiæ. Zgarn¹³byS o jeden prezent wiêcej.
Tak? Znowu uSmiechn¹³ siê, jakby z oci¹ganiem. Ale musia³aby siê
postaraæ o coS dobrego!
Masz tupet!
149
ó³toragodzinne spotkanie z adwokatem w Baltimore wykoñczy³o Sybill.
MySla³a, ¿e bêdzie lepiej przygotowana w koñcu mia³a na to dwa i pó³
dnia po tym, jak w poniedzia³ek rano zatelefonowa³a do niego i zosta³a
wciSniêta w jego napiêty harmonogram na Srodê po po³udniu.
A wiêc pierwszy etap ma ju¿ za sob¹. Powierzenie obcej osobie sekretów
i niechlubnych rodzinnych faktów okaza³o siê trudniejsze ni¿ s¹dzi³a.
Teraz musi stawiæ czo³o zimnemu, przenikliwemu deszczowi, ruchowi ulicz-
nemu i w³asnej, dalekiej od idea³u, umiejêtnoSci prowadzenia samochodu. Ponie-
wa¿ chcia³a omin¹æ t³ok na jezdni i jak najszybciej pozbyæ siê samochodu, zosta-
wi³a go na parkingu w gara¿u, i teraz musia³a maszerowaæ w deszczu.
Dr¿¹c z zimna stwierdzi³a, ¿e jesieñ postanowi³a chyba na dobre wyprzeæ
lato z miasta. Drzewa zaczyna³y zmieniaæ kolory, liSci zabarwi³y siê z³otem i czer-
wieni¹. Wraz z deszczem spad³a temperatura, a wiatr wyszarpywa³ jej parasolkê,
kiedy zbli¿a³a siê do portu.
Wola³aby suchy dzieñ, w który mog³aby siê pow³Ã³czyæ, porozgl¹daæ, doceniæ
³adnie odrestaurowane stare budynki, starannie utrzymane nabrze¿e i przycumowane
tu historyczne ³odzie. Ale nawet przy silnym, zimnym deszczu mia³o to swój urok.
Morze by³o kompletnie szare i lekko wzburzone, widnokr¹g zlewa³ siê z nie-
bem. WiêkszoSæ kuracjuszy i turystów schroni³a siê pod dachem.
Czu³a siê samotna, gdy sta³a tak w deszczu patrz¹c na wodê i zastanawiaj¹c
siê, co pocz¹æ dalej.
Westchnê³a, zawróci³a i posz³a przyjrzeæ siê sklepom. Wybiera³a siê w pi¹tek
na urodzinowe przyjêcie. Pora kupiæ siostrzeñcowi prezent.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]