[ Pobierz całość w formacie PDF ]
a współcześnie Kaliningradu. Nie wiemy, czego było pięćdziesiąt, oprócz tych
mitycznych męczennic. Jestem prawie pewien, \e chodzi o skrytki na terenie Królewca.
Kiedyś czytałem jakąś ksią\kę na temat ukrywania skarbów...
- Wiem, o co ci chodzi - Paweł lekcewa\ąco machnął ręką. - Luzne dywagacje autora
obudowane mitem jego spotkań z Erichem Kochem, ostatnim gauleiterem Prus
Wschodnich. Obstawiam wersję, \e Kunstke chciał zwrócić uwagę na szczególność tego
miejsca. Trzeba znalezć północną bramę, pewnie w murach miejskich i tam rozpocząć
poszukiwania.
Olbrzym sceptycznie pokręcił głową. Było ju\ pózno, więc uło\yliśmy się do snu.
Następnego dnia, jak wspominałem, byliśmy zajęci od rana na dworcu. Olbrzym
zostawił w Rosynancie kilka ksią\ek o fortyfikacjach i mapy obwodu kaliningradzkiego i
samego miasta. Paweł zniknął, podobnie Olbrzym. Miałem du\o czasu na czytanie i
przemyślenia. Po jakimś czasie pewien pomysł zaczął mi świtać w głowie. Wykonałem
dwa telefony i wkrótce otrzymałem odpowiedzi w pełni satysfakcjonujące mnie.
Po godzinie obok mnie usiadł Olbrzym.
- Musimy przesiąść się do wagonu pasa\erskiego - oznajmił. - W czasie transportu
kolejowego nie mo\na siedzieć w samochodzie na wagonie.
Wysiadłem z Rosynanta i po rampie szliśmy do naszego przedziału.
- Co robiłeś? - zainteresowałem się.
- Panie Tomaszu! - zakrzyknął dziennikarz. - Mo\ecie mówić mi Sherlock! Widziałem
podejrzany samochód.
- Czemu podejrzany?
- Ha! Wszyscy zapomnieli o tajemniczym rajdowcu, ale nie ja. Na parkingu obok
pobliskiego dworca PKS widziałem tę machinę. Przyjrzałem jej się z bliska i ujrzałem
dziurki w karoserii po moim śrucie!
- Zawiadomiłeś pana Jerzego?
- Nie zdą\yłem. Musiałem nurkować za śmietnik, bo przyszedł kierowca, a nie
chciałem go spłoszyć swój ą obecnością.
- To ktoś z naszych kierowców rajdowych?
80
- Nie, ale pan i Paweł znacie tego człowieka.
- Ju\ wiem o kogo chodzi - uciąłem rozmowę, bo wokół nas było wielu członków
teamów rajdowych. - Masz jeszcze jakieś nowiny?
- Padnie pan z wra\enia - zapewniał mnie Olbrzym wchodząc do wagonu
pasa\erskiego.
***
Audi Kryska zamocowaliśmy w kontenerze transportowym na wagonie. Usiadłem na
krawędzi platformy i zamyśliłem się. Monice w takich chwilach korzystała z okazji i
podchodziła do mnie, \eby chwilę porozmawiać.
- Czym zajmuje się twój przyjaciel dziennikarz? - zapytała wskazując Olbrzyma, który
przechodził wzdłu\ wagonów towarowych jadących z Rosji.
- Szuka skarbów - odpowiedziałem \artem.
- Słyszałam, \e ty te\ ich szukasz i to zawodowo - Monice lekko zmru\yła oczy, jak
dziecko chcące coś wytargować od rodziców.
- Paweł ju\ chyba znalazł swój skarb - wyręczył mnie Krysek. - Chodz, pilocie, na
odprawę.
Kolejarze kończyli montować nasz skład. W tym samym pociągu co nasz jechały
dru\yny Micka z fordem, Konkusa z peugeotem oraz Klugego i Messera z audi. W
wagonie restauracyjnym było jeszcze wielu członków innych załóg. Zebranie prowadził
pan Jerzy.
- Panowie! Za trzy godziny wjedziemy na teren obwodu kaliningradzkiego -
informował. - Rosjanie obiecali skrócić nam odprawę do minimum, ale proszę bez
\artów z nich. O innych nagannych postawach nie muszę wśród sportowców mówić. W
teczkach, które otrzymaliście przy wejściu, macie dokładne mapy odcinków specjalnych
i dróg dojazdowych. Rozładunek nastąpi na stacji Kutuzowo Nowoje, skąd przejedziecie
do fortu Bronsarta. Dziś macie czas na aklimatyzację, jutro objazd tras, pojutrze, w
poniedziałek, startujemy.
Zaraz potem Krysek zabrał mnie do stolika, gdzie pochyleni nad mapami spędziliśmy
całą drogę do Kaliningradu. Odprawa na granicy przebiegła błyskawicznie. Byłem tak
zajęty pracą, \e nie zauwa\yłem, jak wjechaliśmy do miasta. Wyglądając przez okno na
pró\no wypatrywałem śladów ponad siedemsetletniej historii od czasów, gdy u ujścia
Pregoły istniały trzy samodzielne miasta: Stare Miasto, Knipawa i Lipnik, które potem
połączyły się w jeden prę\ny organizm. Po sekularyzacji zakonu krzy\ackiego tu była
stolica państwa, ale i ośrodek myśli i kultury reformacji, tu powstała sławna Albertyna,
czyli Uniwersytet Królewiecki. Tu mieszkał i pracował Immanuel Kant. Nie mogłem
zapominać wszak\e o tym, co mnie sprowadzało do Królewca. Nie tylko chodziło o
Rajd Ayny , ale i Cassidy ego, współpracującego z nim Baturę, skrytkę Kunstkego i na
koniec nieuczciwego rajdowca, który doprowadził do wypadku. W czasie wyścigów
wszyscy zapomnieli o tej sprawie.
W obstawie rosyjskiej milicji szybko rozładowaliśmy wagony i przejechaliśmy do
miejsca zakwaterowania. Trafiliśmy do fortu Bronsarta ju\ za granicami miasta, w
dzielnicy, która nazywa się Małe Wasylkowo.
Fortyfikacja znajdowała się na wyspie i zajmowała obszar 250 na 200 metrów. W
wałach ziemnych było nawet po cztery, pięć kondygnacji schronów koszarowych i
kazamatów artyleryjskich. Na wyspę wje\d\ało się po betonowym mostku. Fort ten był
jednym ze starszych i był trzecim w kolejności z dwunastu fortów miejskich
81
wybudowanych w latach 1874-1890, poło\onym na północny wschód od miasta. Ponure
pruskie czerwone cegły i ozdobniki typowe dla neogotyku tworzyły przedziwną scenerię
dla kolorowego świata rajdów samochodowych.
Po obiedzie przygotowanym przez miejscowych kucharzy (gęsta śmietana z bułkami,
bulion o smaku pietruszki i schabowe z kury w panierce z garścią kukurydzy w puszce)
zorganizowano nam wycieczkę autokarową po mieście. Przy autokarze spotkałem
zadumanych pana Tomasza i Olbrzyma. Monice była zajęta prowadzeniem rozmów ze
sponsorami, a Krysek raz jej towarzyszył, raz doglądał samochodu.
Olbrzym wziął mnie na chwilę na bok.
- Jutro Ormianie robią wymianę z Cassidy m - szeptał. - Jeden z kierowców dziś
odbierze wskazówki.
- Który? - dopytywałem się.
- Nie wiem - odpowiedział Olbrzym.
Wierzyłem Olbrzymowi na słowo. Znalazłem miejsce na końcu autokaru, by mieć
wszystkich uczestników wycieczki na oku. Z kierowców z czołówki jechali z nami
Messer, Kluge i Micek. Na migi z panem Tomaszem ustaliliśmy kto kogo, u\ywając
[ Pobierz całość w formacie PDF ]