[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ostrożnie, przygryzając język, wypełnił łuskę cieczą z butelki.
- Na zdrowie! - powiedział i wskazał na łuskę.
Zachciało mi się być chojrakiem! Nawet nie powąchałem zawartości łuski po naboju
i wychyliłem naczynko duszkiem. Ponieważ wcześniej, zgodnie z radą, której kiedyś
udzielił mi mój ojciec, wziąłem głęboki oddech, trunek tylko lekko połaskotał moje
kubki smakowe. Dopiero kiedy dotarł do żołądka, uderzył z całą mocą. Poczułem
ciepło za uszami i zacząłem kaszleć. Krew uderzyła do wszystkich naczyń
krwionośnych w twarzy i poczułem, że robię się czerwony.
68
- Już, już... - Rambo klepał mnie po plecach, ale ciągle nie przynosiło to skutku, bo
nie przestawałem kaszleć. - Mocne, prawda?
Skinąłem głową na potwierdzenie, ale minęła jeszcze przynajmniej minuta, zanim
zdołałem wykrztusić nieswoim, mocno ochrypłym głosem:
- Co to, do cholery, było?
- Biały Książę - Rambo powiedział to takim tonem, jakby mówił bułka z
masłem .
- Co takiego? - wychrypiałem.
- Czysty spirytus, dziewięćdziesiątka piątka...
- Dziewięćdziesiąt pięć procent? To miało dziewięćdziesiąt pięć procent? - nagle, bez
powodu zachciało mi się śmiać. - O Boże! - usiadłem na stole i wypuściłem powietrze
z płuc.
- Twardy z ciebie chłopak ,,Doc - powiedział ze swego kąta Dziadek . - Nie każdy
wytrzymał wizytę Białego Księcia w swoim żołądku...
Studentowi chyba wrócił humor, bo nic nie powiedział, ale uniósł w górę oba
kciuki.
- Dzięki - zacharczałem.
- Dobrze, chłopaki, może skończymy głaskać się po główkach i wrócimy do roboty?
- przerwał nam Rambo . - Ile widzisz palców, Doc ? - powiedział i wyciągnął w
moją stronę rękę z dwoma palcami rozłożonymi w charakterystyczną literę.
- Widzę literę V .
- Brawo! Jest nawet w stanie ruszać łbem. Wracamy do roboty. Na czym to
skończyliśmy.
- Radio - powiedziałem.
- Radio już przerobiliśmy. Teraz buty - wziął ze stołu czarne, wysokie sportowe buty
znanej firmy.
- To mają być wojskowe buty? - zapytałem hardo.
- Nieprzemakalne, oddychające, wygodne i stabilne. Chcesz czegoś więcej? SWAT i
niemieckie GSG9 nie wybrzydzają tak jak ty...
Sznurowałem buty, a Rambo już podsuwał mi następne części ekwipunku.
- Nakolanniki i nałokietniki. Aatwiej się w nich czołgać - powiedział i zmierzywszy
mnie wzrokiem dokończył: - Dobra, teraz troki.
Podał mi kamizelkę w zielono-brązową panterkę . Założyłem ją, docisnąłem paski i
spojrzałem na Rambo .
- To bardzo ważna część ekwipunku, twój podręczny magazynek... i jednocześnie
zbroja, bo ta kamizelka jest kuloodporna... Zobaczmy, co my tu mamy... - przeniósł
wzrok na stół. - Zapasowe magazynki do karabinka i pistoletu do tej dużej kieszeni na
dole po lewej stronie - wręczył mi sześć dużych półokrągłych i sześć małych
prostokątnych pudełek.
- Teraz manierka, przytrocz ją do paska na dole... To co tak tam chlupocze, to nie
Biały Książę , nie bój się, w czasie akcji tylko woda! Już? - a widząc, że sobie
poradziłem, wręczył mi piętnaście walcowatych ładunków, podobnych do tych, których
używają myśliwi i rzekł: - Naboje do strzelby, górna kieszeń po prawej... I jeszcze...
opatrunek - podał małą szczelnie zapakowaną paczuszkę i srebrno-złoty kwadrat
wielkości kartki A6 - chusta i folia NRC, to włóż do górnej prawej kieszeni... o tak,
69
dobrze i na koniec flashbangi do tej torby pod lewym ramieniem... I jeszcze kajdanki z
tworzywa sztucznego...
Rambo zerknął na stolik.
- Okej... Kamizelka załatwiona. Teraz torba na linę i plastyk - podał mi pakunek
długości około piętnastu centymetrów i szerokości dziesięciu. - Najpierw zaczep ją o
pasek kamizelki... dobra... teraz dwoma paskami przymocuj ją do uda... Trzyma się?
Tak? Przechodzimy do broni - powiedział i ruszył do stolika.
- Ostry jak brzytwa nóż - Rambo wyciągnął srebrne ostrze z czarnej kabury i
uderzył nim z całej siły w stolik. Nóż z łatwością przeciął sukno i przebił drewniany
stół na wylot. Przytrocz go z tyłu. Specjalny pasek jest z lewej strony kamizelki. Masz?
Znalazłem pasek, o którym mówił Rambo i kiwnąłem głową.
- Teraz pistolety. Normalnie, w GROM-ie możemy sobie wybierać broń, ale
ponieważ nie mamy czasu, pozwoliłem sobie zrobić to za ciebie. Widziałem cię na
strzelnicy, widziałem jak biegasz i myślę, że to co wybrałem, będzie ci najbardziej
leżeć. Zgadzasz się, Doc ?
Znów przytaknąłem w milczeniu.
- Dobra, po pierwsze pistolet. Wybrałem dla ciebie Hekatę w wersji Compact, jest
lekka - wręczył mi spory, czarny pistolet o kanciastych kształtach. - Kaliber 9 mm, 20
naboi, do lufy możesz podłączyć różne bajery, na przykład latarkę halogenową. Kaburę
- podał mi małą torebkę z dwoma paskami - podpinasz do kamizelki i uda.
Zamontowałem kaburę na lewym udzie, włożyłem do niej pistolet i zabezpieczyłem
broń rzepowym zamknięciem.
- Karabinek M4A1, twój podstawowy oręż - Rambo wręczył mi niewielki karabinek.
- Ma zasięg 360 m. Możesz strzelać pojedynczymi nabojami albo serią... tu masz
przełącznik - wskazał na niewielki suwak. - Ale nie przesadzaj, bo może cię poparzyć,
jak będziesz za długo strzelać. Zamontowałem ci na nim celownik kolimatorowy,
włączasz go tu - nacisnął przycisk na małej tulejce umieszczonej ponad lufą. - Zerknij
do środka - zrobiłem co kazał, wewnątrz zobaczyłem Rambo , a na nim czerwoną
kropkę.
- Spokojnie, spokojnie - Rambo chwycił lufę karabinu i skierował ją w stronę
podłogi - nie celuj we mnie, ta broń jest naładowana!
Zmieszany opuściłem karabin.
- Jak czerwona kropka jest na celu, strzelasz i trafiasz - Rambo przełknął ślinę i
mówił dalej. - Nie musisz używać muszki i szczerbinki, nie musisz mieć dobrego
światła. Zasięg tego cudeńka to 200 metrów. Tu obok masz jeszcze włącznik celownika
laserowego. Działa podobnie, ale nie musisz patrzeć w lunetkę, zresztą na pewno
widziałeś na filmach sensacyjnych, jak to działa.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]