[ Pobierz całość w formacie PDF ]

postkomunistycznej koterii - ludzie od ktorych nie kupilbym uzywanego samochodu.
Slowem, mamy do czynienia z uczonymi durniami, zlodziejami i meskimi prostytutkami,
jakby powiedzial Jozef Pilsudski, niewiele zreszta od nich lepszy.
Ostatni polski polityk z krwi i kosci umarl 1 stycznia 1939 roku. Nazywal sie Roman
Dmowski.
EUROPEJCZYK
Opole, 29 lutego 1952 roku. Przed obliczem Wojskowego Sadu Rejonowego stoi mlody,
niesmialy mezczyzna. Za chwile przewodniczacy skladu sedziowskiego - kapitan Franciszek
Pastuszka, w obecnosci aplikanta - podporucznika Romana Wlodawskiego, prokuratora
wojskowego - porucznika Edwarda Langa i obroncy z urzedu - adwokata Franciszka
Mroczka, wymierzy mu kare trzech lat pozbawienia wolnosci.
Moze sie uwazac za szczesciarza. Wojskowy sad w Opolu juz nieraz udowodnil, ze ma ciezka
reke.
Nazywa sie Kazimierz Rudek. Ma 22 lata, ojca alkoholika i dwie przypadlosci niegodne
obywatela
socjalistycznego panstwa: wybujala fantazje oraz zamilowanie do podrozy. Zwlaszcza przez
,zelazna
kurtyne". Ale nie tylko.
Rok 1930. Cholojow, wojewodztwo tarnopolskie. Ludwik Rudek, glowa wielodzietnej
rodziny, postanawia wyjechac do Francji. Za chlebem, za lepszym. Jego syn, Kazimierz, ma
zaledwie kilka miesiecy.
Przyjazd nad Sekwane niewiele zmienia w zyciu rodziny. Stary Rudek pracuje u przygodnych
gospodarzy na roli. I pije. Maly Kazik niewiele go obchodzi. A szkoda - chlopiec jest zdolny,
dobrze sie uczy. Na skutek zaniedbania ze strony rodzicow zakonczy edukacje na szesciu
klasach szkoly powszechnej.
Od najmlodszych lat wychowuje go paryska ulica. Zyje z zebraniny i drobnych kradziezy.
Wolne chwile umila sobie lektura powiesci kryminalnych i ogladaniem w kinach przygodowo
- sensacyjnych filmow amerykanskich. Takich z gangsterami, szpiegami, szeryfami i
Indianami. Rozbudzaja jego wyobraznie, nie pozwalaja usiedziee w jednym miejscu.
Praktycznie od siodmego roku zycia nie mieszka w rodzinnym domu. Ostatecznie w roku
1939, nakazem wladz, zostaje oddany do domu sierot w Paryzu. Dwa lata pozniej jest juz w
centralnej Francji. Kilkakrotnie ucieka z wychowawczych przytulkow, pracuje u gospodarzy.
Jeden z nich nawet go adoptuje.
Nie bedzie jednak francuskim wiesniakiem. W roku 1944 pojawia sie ponownie w Paryzu,
gdzie wraz z podobnymi mu lobuzami kradnie, jak to sam okresla, ,do zycia". Zlapany, tula
sie po sierocincach, by wiosna 1945 nawiac do Marsylii. I wlasnie tutaj nadarza sie wspaniala
okazja wyrwania z Francji: Polski Oboz Zolnierski.
15 - letni Kazik, w koncu Polak, zostaje junakiem w II Korpusie i w tym charakterze
wyjezdza do Wloch. Pracuje w warsztatach lotniczych, ale bardzo krotko. Cos, czego nigdy
nie potrafi wytlumaczyc gna go dalej. Jak bylo do przewidzenia - dezerteruje. Robi to bez
zalu. Pojecie patriotyzmu jest mu obce.
We Wloszech spotyka transport jencow radzieckich powracajacych do kraju. Zabiera sie z
nimi do Lwowa. Tak ,pod prad". Pod Tarnopolem szuka, on Paryzanin, rodzinnego
Cholojowa. Kazik szuka Cholojowa, a NKWD jego. Zalicza radziecki areszt, dom sierot i
fabryke tkacka. Ucieka po dwoch tygodniach do Krakowa.
Tu, jesienia 1945 roku, natrafia na francuski pociag sanitarny. Podaje sie za Francuza, sierote,
ktorego rodzice zgineli w Dachau. Ambasada Francuska w Warszawie zalatwia mu wyjazd.
Jeszcze w 1945 roku jest we Francji. Ale mistyfikacja sie nie udaje. Wychodzi na jaw, ze jest
Polakiem. Trafia do domu sierot.
Siedem dni pozniej czmycha do Wloch. Do polskiej jednostki wojskowej, z ktorej juz raz
zdezerterowal. Tym razem wytrzymuje szesc miesiecy. Latem 1946 widzimy Kazika w
Belgii, ktorej do tej pory, o dziwo, nie odwiedzil.
Wloczege - malolata namierzaja szybko Amerykanie i wsadzaja na dwa miesiace do
wiezienia w Antwerpii. Ale potem kieruja do sluzby wartowniczej w Reims. Koszarowym
zyciem, nawet wygodnym, Rudek gardzi. Zostawia Reims, Amerykanow, francuskie dziwki, i
transportem w 1947 roku przybywa do Polski.
Po ucieczce z punktu repatriacyjnego w Dziedzicach (oczywiscie nie mial potrzebnych
dokumentow) poznaje w Pyskowicach (powiat Gliwice) dziewczyne, ktorej proponuje
malzenstwo. Wydaje sie byc dobra partia. Rodzice narzeczonej, przesiedlency z kresow,
przyjmuja go jak wlasnego syna. Lecz i tu nie zagrzewa dlugo miejsca. Kradnie niedoszlemu
tesciowi rower, spienieza za 4 tysiace zlotych i juz widzimy go w Ambasadzie Francji w
Warszawie.
Tym razem jego ,rodacy" sa podejrzliwi. Pamietaja przeciez chlopca, ktorego niedawno
wyslali do Francji. Ale pozwalaja mu zostac, a nawet zarobic. Rudek zostaje ambasadorowym
tlumaczem. Na trzy tygodnie.
Zadza przygod zwycieza.
Kradnie pracownikowi ambasady, porucznikowi Henri, rower, pistolet ,parabellum" 9mm i
jedzie do Szczecina, gdzie - jak slyszal - jest ,duzo partyzantow". A w partyzantce Kazik
jeszcze nie byl. I nie bedzie. Rozczarowany zatrzymuje sie u Leona Przybylskiego,
wlasciciela zakladu stolarskiego. We wrzesniu 1947 opuszcza go, kradnie - jak to ma w
zwyczaju - rower i powraca do Warszawy. Do porucznika Henri.
Francuzi mu wybaczaja. Ale gdy kilka tygodni pozniej znowu kradnie i ucieka - maja go
stanowczo dosyc. Jako obywatel francuski zostaje w kajdankach odeslany do Strasburga.. Z
blogoslawienstwem Milicji Obywatelskiej.
Ucieka przez Reims i Lille do Belgii. Ma pecha. Belgowie przekazuja go zandarmerii
polskiej. Nawet nie wie, ze II Korpus rozeslal za nim listy goncze. Przeciez jest dezerterem.
Zapada decyzja: odeslac Rudka do Anglii, tam nauczymy go karnosci.
W koncu, jesienia 1947, pod eskorta odplywa na Wyspy, konkretnie do Hereford w Walii,
gdzie miesci sie oboz polskich junakow. Wykpiwa sie dwutygodniowym aresztem i trafia do
obozu cywilnego. Potem wloczy sie po calej Anglii, kradnie i odpoczywa u swej przyjaciolki.
Wreszcie postanawia wracac do Belgii. Sprytni urzednicy belgijscy zadaja mu jednak kilka
pytan w jezyku flmamandzkim i Rudek jest ugotowany. Zegnaj Belgio, witaj Francjo.
W Lille mlodzieniec pierwsze swe kroki kieruje do biura werbunkowego Legii
Cudzoziemskiej. To cos dla niego. Niestety, jest raczej chuderlakiem - nie przyjmuja go.
Wielka szkoda. Zaoszczedzilby klopotu policji kilku duzych krajow europejskich. A tak,
latem 1948, zglasza sie na wyjazd do Polski.
Przez chwile pomieszkuje w Poznaniu. Nawet wstepuje do PPR. Co wiecej: w 1949r zostaje
zastepca komendanta ORMO w Kluczborku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl