[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dowody, potwierdzajÄ…ce tÄ™ wypowiedz. Taki dziennikarz, jak zadajÄ…cy pytania Messori, jest
względnie nieszkodliwy; stawia on wszystko na głowie i dzięki temu przywraca "właściwą
hierarchię rzeczy" (PPN 15). Ogranicza się do pytań o Pana Boga, które dla Watykanu, jak
wiadomo, są niezbyt kłopotliwe.
Inne pytania są problematyczne. Wydarzenia, które - czy to przypadek? - zbiegają się
z okresem rządów Wojtyły, ujawniają na przykład, jak wątły jest płaszczyk, którym Papież się
osłania. Przytoczymy tu coś typowego dla takiej działalności Jana Pawła II, jaka przez
normalnych śmiertelników uważana jest za moralną dwulicowość:
W roku 1978 Wojtyła wygłasza kazanie o potrzebie ewangelizacji miasta Rzymu.
Równocześnie wcale nie odcina się od kardynalskiego wikariusza Ugo Polettiego, dawno już
skompromitowanego w zwiÄ…zku z idÄ…cym w miliardy oszustwem podatkowym dotyczÄ…cym
olejów mineralnych. Zatwierdza łgarza, którego prokuratura przyłapała na gorącym uczynku,
na stanowisku odpowiedzialnego za duszpasterstwo w Rzymie.
Przed amerykańską konferencją biskupów Wojtyła w 1979 roku wychwala rolę
pewnego biskupa w głoszeniu pełnej prawdy Ewangelii. Wygłaszając to myśli, być może, o
tym, że dopiero co zainkasował on 50 tysięcy dolarów łapówki z tajnego funduszu pewnego
kardynała. Ten arcybiskup Chicago, John Patrick Cody, swoiście interpretował swą służbę na
rzecz człowieka i Ewangelii: zostawił po sobie w dwóch poprzednich diecezjach po 30
milionów dolarów długów, w roku 1970 uziemił dwa miliony przy spekulacjach giełdowych i
z kasy kościelnej finansował sobie różowe baleciki. Ataki na swój styl życia Cody, bezkarnie
cieszący się przychylnością mocarnego kolegi Wojtyły, potrafił odpierać, gromko piętnując
poczynania, wymierzone "przeciw całemu Kościołowi".
W roku 1979 w Dublinie Wojtyła oznajmia, że ludzie świeccy we wszystkich
sprawach swego życia widzą w biskupach swoich ojców, przywódców, pasterzy. O tym, że
świeccy, do których się zwraca, widzą również takich biskupów jak Marcinkus i Cody, aby
wymienić tylko dwóch (a ich lista jest długa), Jan Paweł II nawet się nie zająknął. A wszystko
to wiedział.
W roku 1994 Watykan zmusił do ustąpienia biskupa Seszelów, ponieważ nie zgadzał
się on ze stanowiskiem Watykanu na temat przerywania ciąży. Oficjalnie Papież zarzucił
pasterzowi jego skłonność do pornosów i narkotyków. %7łe z tych samych powodów
należaÅ‚oby wylać caÅ‚y szereg biskupów, o czym pisze Süddeutsche Zeitung, tego WojtyÅ‚a nie
zauważa. Ci bowiem przynajmniej zgadzają się z jego nauką o kontroli urodzeń i przerywaniu
ciąży.
Na Filipinach Papież ogłasza, iż Kościołowi potrzebne jest świadectwo celibatu,
dobrowolnie przyjętego i przestrzeganego w imię Nieba. Daje on bowiem świadectwo
"wymiarowi miłości, mierzonemu umiłowaniem samego Chrystusa". Wygłaszając to Wojtyła
już najdokładniej wie, że pozostawi na urzędzie kardynała Cody, zgoła inaczej rozumiejącego
wymiar miłości, pomimo tysiącznych protestów, składanych przez ludzi.
Jan Paweł II raz po raz nakazuje przestrzeganie nawet form zewnętrznych, na przykład
pedantyczne trzymanie się przepisów liturgicznych. W ten sposób ma się strzec
"prawdziwego porządku mistycznego ciała Chrystusa". Niby tak nieskazitelnie głosząc
wierność i dyscyplinę, zarazem osłania finansistów, którzy popełnili milionowe defraudacje i
z pełną świadomością powierza im przyszłość watykańskich finansów.
W roku 1984 w Szwajcarii Papież mówi na temat etyki w bankowości i stwierdza, że
"świat wielkich finansów również jest światem ludzkim, naszym światem, dlatego musi
przestrzegać naszych kryteriów moralnych". Wygłaszając to, równocześnie chroni szereg
domniemanych oszustów na wielką skalę, bez wyjątku zarządzających wielkimi finansami
Watykanu.
Akurat w momencie, gdy Jan Paweł II znowu chłoszcze apartheid w Afryce
Południowej, jego rodzimy bank przyznaje tamtejszemu rządowi kredyt wynoszący w
przeliczeniu ponad 100 milionów dolarów.
W grudniu 1985 roku przy zamachach bombowych w Wiedniu i w Rzymie śmierć
ponosi 20 osób. Papież jak najsurowiej potępia sprawców. Każdy wiedział, że należy ich
szukać w Libii. W dwa dni po wybuchu bomby pełnomocnik banku papieskiego omawia w
Tripolisie warunki milionowego kredytu dla Kadafiego.
Papież nazywa swój Kościół "biedniejszym, niż większość ludzi przypuszcza". Ażeby
dorwać się do pieniędzy tych ludzi, Watykan kupczy papieskimi błogosławieństwami,
orderami, tytułami. Zwiadectwo błogosławieństwa w wydaniu luksusowym kosztuje w
przeliczeniu 5 tysięcy marek, ordery zależnie od klasy do 120 tysięcy marek, tytuł książęcy
około 2,5 miliona marek. Dodatkowe koszta wyniesienia do stanu książęcego w Katedrze św.
Piotra wynoszą jeszcze 50 tysięcy marek. Nigdy nie okazało się, aby z tych dochodów choć
jeden lir przekazany był biednym. Na to Watykan nie może sobie pozwolić.
"Zwiat musi wiedzieć, że Afryka pogrąża się w nędzy", stwierdza Wojtyła w styczniu
1990 roku. A we wrześniu dokonuje poświęcenia bazyliki "Naszej Pani Pokoju" w rodzinnej
miejscowości dyktatora Wybrzeża Kości Słoniowej. Przyjmuje przy tym w podarku tę
zbytkowną budowlę wraz z otaczającym ją parkiem (trzy razy większym niż cały Watykan).
Afryka w nędzy? Ta afrykańska Katedra św. Piotra pochłonęła 7 tysięcy metrów
kwadratowych witraży. Mało tego: z Włoch sprowadzono 120 tysięcy metrów kwadratowych
marmuru do tego kraju na pograniczu Sahelu, ażeby wybrukować triumfalną aleję dla
Wojtyły. Zbudowano też pałac o 20 luksusowych pokojach specjalnie po to, aby zapewnić
jeden nocleg Papieżowi i jego świcie. Katedrę oświetlało prawie 1900 reflektorów po 1100 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl