[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dynię, bo wiedziałem, ile znaczy dla Angusa. Ten szok o mało go nie
zabił. Wywiezli go stąd z zawałem i lada moment on umrze. Wtedy to
wszystko będzie moje. Muszę jeszcze tylko ciebie się pozbyć.
- Angus nie umrze - powiedziała Kirsty, ale Kenneth jej nie słuchał.
- Myślałem, że jak zabiję Rory'ego, to sprawa będzie załatwiona.
O Boże, Suzie zaraz zemdleje. Kirsty zrobiła krok naprzód, ale
Kenneth powstrzymał ją, przenosząc broń w jej stronę.
- Tak, tak - warknął Kenneth. - Myśleliście, że to był wypadek.
Wystarczyło pomajstrować w układzie kierowniczym, postarać się, żeby
wyglądało na wcześniejsze uszkodzenie. Liczyłem, że zabijecie się
oboje, ale kiedy zginął tylko Rory, też uznałem to za sukces. Nie
wiedziałem, że jesteś w ciąży.
- Tym razem ci się nie uda. - Głos Kirsty brzmiał stanowczo. - Jeśli
do niej strzelisz, będzie cię szukała policja w całym kraju. Kenneth,
zostaw nas w spokoju. Odejdz, dopóki możesz.
- Nie zamierzam strzelać. Masz mnie za idiotę?
- Mierzysz do nas z pistoletu.
- Zastrzelę was, jeśli będzie trzeba. Raczej strzelę sobie w łeb, niż
pozwolę, żeby dzieciak Rory'ego odziedziczył fortunę stryja. Bo to by
znaczyło, że Kory znowu jest górą. Mam lepszy pomysł, żeby jej się
pozbyć, i ty mi w tym pomożesz, niezależnie od tego, kim jesteś.
- Nie zastrzelisz nas? - Muszę go zagadać, odwrócić jego uwagę od
Susie, doczekać przyjazdu Jake'a. Nie, on nie zdąży.
- Wszystko zorganizowałem - powiedział triumfującym tonem. -
Postanowiłem ją stąd wywabić... samą. %7łeby wyglądało to na wypadek.
Przygotowałem łódz i tu wróciłem.
- Aódz?
- Pod urwiskiem. Idziemy.
- Susie nie zejdzie z tych skal.
- Ty ją sprowadzisz, a jak nie, to podprowadzę ją na krawędz i
zepchnę. Ruszajcie! Obydwie.
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
Potem zaczął się koszmar.
Po drugiej stronie drogi stroma ścieżka prowadziła z urwiska na plażę.
Dla Kirsty całkiem wygodna, ale nie do pokonania dla osoby
poruszającej się o kulach. Miały jednak do wyboru zejść o własnych
siłach lub zginąć.
Kenneth jest obłąkany, myślała Kirsty, ale zachował odrobinę logiki:
dociera do niego, że lepiej byłoby, aby nie znaleziono ich
podziurawionych kulami. Na tym jednak kończy się jego przytomne
myślenie. Ma problem z odróżnieniem sióstr, ale logika szaleńca pod-
powiada mu, że powinien pozbyć się obydwu.
W żółwim tempie posuwały się kamienistą ścieżką.
- Prędzej!
Boris skakał dookoła nich, ciesząc się na myśl o zabawie na plaży,
lecz Kenneth nie zwracał na niego uwagi.
Zabije je na plaży? Kiedy Jake dojedzie do domu? Na pewno wie, że
po tym, jak przykazał im zamknąć się w zamku, nie odważyłyby się go
opuścić. Poza tym na dziedzińcu został samochód wypożyczony przez
Kirsty ze szpitala.
Na pewno jednak nie będzie szukał Susie na plaży. Straci bezcenny
czas na poszukiwania w zamku i w buszu za murem.
- Nie mogę - jęknęła Susie.
- Możesz.
- Nie rozmawiać! - wrzasnął Kenneth.
- Kenneth, to ci zrujnuje życie - zaczęła Kirsty. - Drogo zapłacisz za
podwójne morderstwo. Puść nas wolno, a my zapomnimy o całym tym
wydarzeniu.
- Zabiłem Rory'ego. - Popchnął Susie tak mocno, że wpadła na
Kirsty, która z trudem utrzymała równowagę. - Myślisz, że zabiłem
rodzonego brata po to, żeby całą fortunę odziedziczył jego bachor?
- Ta fortuna należy do Angusa - przypomniała mu Kirsty,
podtrzymując Susie. Widziała, że siostra płacze. Przestała walczyć,
pomyślała. Jakby od dawna przeczuwała, że coś takiego ją spotka. Rory
nie żyje, więc jej życie nie ma sensu.
Znaczy to, że Kirsty musi walczyć za obydwie.
- Prędzej.
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
Co w takiej sytuacji zrobiłby James Bond? On nigdy nie musiał
bronić okaleczonej i ciężarnej rodzonej siostry.
Nawet gdyby była sama, nie wiedziałaby, jak wyjść z takiej opresji.
Jedyna nadzieja w Jake'u.
W końcu znalazły się na plaży. Za potężnym głazem ujrzały
motorówkę oraz obdrapaną drewnianą łódz przywiązaną do niej długą
liną.
- Do łodzi - warknął Kenneth.
Podbiegł do nich rozbawiony Boris, który wcześniej uganiał się za
mewami. Kenneth wycelował do niego z pistoletu.
- Jeśli go zastrzelisz, będzie to dowód, że zrobiłeś nam krzywdę -
ostrzegła go Kirsty, pomagając Susie wsiąść do łodzi.
- To go odpędz. Nie wpuszczaj go do lodzi.
- Boris, szukaj Jake'a, szukaj! -powiedziała Kirsty bez większej
nadziei. To głupi pies. Tu przydałaby się Lassie, która błyskawicznie
sprowadziłaby całą ekipę ratowników i przykułaby Kennetha
kajdankami do swojej obroży.
Lassie jednak nagrywa teraz kolejny film, a ona ma do dyspozycji
tylko Borisa.
Sięgnęła po kawałek wodorostu leżący na piasku i przewlekła go
przez obrożę psa.
- Boris, do domu!
Pies rzucił się w pogoń za kolejną mewą, ale nie zgubił wodorostu.
Nic więcej nie mogę zrobić, pomyślała. Boże, niech ten wodorost nie
spadnie. Niech dotrze do Jake'a.
Gdy znalazły się w łodzi, Kenneth wsiadł do motorówki. Wypływali
na otwarte morze.
- Gdzie one są? Kirsty i Susie.
Jake zajechał na dziedziniec niemal w tej samej chwili co Margie z
dziewczynkami.
- Powinny być w ogrodzie - odparła Margie, wydzielając
blizniaczkom co lżejsze torby z zakupami.
- Tata się boi - szepnęła Alice, patrząc na ojca, który niemal biegł w
stronę furtki do ogrodu.
Spoglądając na dynię podłączoną do kroplówki, pomimo strachu nie
Endra & polgara
ous
l
anda
sc
mógł się nie uśmiechnąć.
Kirsty jest nie tylko specjalistką opieki paliatywnej, ona potrafi
wskrzeszać pacjentów, pomyślał z uznaniem.
Na pewno są w domu.
- Tato, ich tu nie ma - poinformowała go Penelope, gdy wpadł do
kuchni. - Szukałyśmy Susie, żeby poczęstować ją lodami. Nie ma ich w
ogrodzie?
- Martwi cię Kenneth? - rzuciła Margie swobodnym tonem, żeby nie
straszyć dziewczynek.
One jednak okazały się bardzo domyślne.
- Ten zły pan tu jest? - zapytała Alice.
- Nie sądzę - odrzekł Jake, sięgając po komórkę. Policja. Pomoc.
Natychmiast.
- O, Boris! - ucieszyła się Alice. - Fuj! Cały mokry. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl