[ Pobierz całość w formacie PDF ]

którego podróżuje.
- Mówisz, że on chce ożywić wasz związek. Nie uda ci się zataić przed nim istnie-
nia Elli - zauważyła trzezwo Rachel.
- Luca wie o dziecku, ale nie ma pojęcia, że jest jego ojcem. Przypadkowo zosta-
wiłam u niego telefon i obejrzał zdjęcia. Przyjął, że to dziecko innego mężczyzny, a ja
nie wyprowadziłam go z błędu.
- Jak to? - zdziwiła się Rachel.
- Skłamałam, gdy spytał o jej wiek.
- To może się na tobie zemścić. - Rachel pokręciła głową z dezaprobatą. - Powin-
naś była wyznać mu prawdę.
- Nie mogę tego zrobić - jęknęła Bronte, masując sobie pulsujące bólem skronie. -
Boję się, że odebrałby mi dziecko. Nie znasz dynastii Sabbatinich. Mają władzę, pienią-
dze, prestiż... Poczytałam sobie o nich wczoraj w Internecie. Jego ojciec zmarł po cięż-
kiej chorobie. On i jego dwaj bracia wychowali się w niewyobrażalnym luksusie. Jego
dziadek, Salvatore Sabbatini, jest jednym z najbogatszych ludzi w Europie. Luca niewie-
le mi o sobie opowiadał. Nie wiem czemu, być może zbyt wiele kobiet pociąga w nim i
jego braciach ich bajeczne bogactwo. Kiedy się poznaliśmy, nie wiedziałam, kim jest. On
uznał to za zabawne. Myślę, że właśnie dlatego nasz romans trwał nieco dłużej niż inne
jego miłostki, bo była to dla niego przyjemna odmiana. Różniłam się od kobiet, do jakich
przywykł. Miał dość ludzi, którym imponował jego majątek.
- Zdajesz sobie sprawę, że Ella z racji pochodzenia ma prawo do części fortuny? -
zauważyła Rachel. - W jej żyłach płynie krew Sabbatinich. Z tego, co wiem, jest na razie
jedyną wnuczką w rodzinie. Bracia Luki nie mają jeszcze dzieci.
R
L
T
Bronte zacisnęła wargi. Zupełnie o tym nie pomyślała. Ella nie była dla niej dzie-
dziczką rodowej fortuny. A jeśli kiedyś będzie miała żal do matki, że nie wyjawiła jej
prawdy o ojcu?
- Wiem, że Luca cię zranił - mówiła dalej Rachel ale nie możesz przed nim ukry-
wać, że jest ojcem twojego dziecka. Być może zareaguje pozytywnie. W końcu to on
zerwał z tobą, a nie na odwrót. Ty ze swej strony zrobiłaś wszystko, żeby nawiązać z nim
kontakt. Nie masz sobie nic do zarzucenia.
- Wiem, że muszę mu o tym powiedzieć. Muszę tylko znalezć odpowiedni mo-
ment.
- Na tego typu rewelację nie ma odpowiedniego momentu - roześmiała się Rachel.
- Lepiej, żeby dowiedział się od ciebie niż przypadkiem. Kiedy wmaszerował tu wczoraj,
od razu zorientowałam się, kim jest. Dlatego trzymałam buzię na kłódkę. Ella jest do
niego podobna. Gdy Luca spojrzy na nią, a nie na zdjęcie, domyśli się wszystkiego.
Bronte starała się normalnie wykonywać swoje obowiązki, ale myśli o kolacji z
Luką nieustannie kłębiły jej się w głowie. Wróciła trochę wcześniej do domu, żeby dać
Elli kolację, wykąpać ją i się z nią pobawić, a potem położyć spać. Mała była troszkę nie
w sosie i marudziła, więc Bronte niechętnie myślała o wyjściu z domu. Jej matka, która
miała zaopiekować się wnuczką, uspokajała ją, że być może małej wyrzynają się ząbki.
Bronte dotknęła czoła córki. Wydawało się spocone i gorące. Postanowiła zmie-
rzyć jej temperaturę. Nie była podwyższona, mimo to nie miała ochoty zostawiać Elli i
zastanawiała się nad odwołaniem spotkania.
- Mogę do niego zadzwonić albo zostawić wiadomość w recepcji...
Matka wyjęła jej kwilące dziecko z rąk i przytuliwszy do piersi, zaczęła kołysać.
- Lepiej będzie mieć to już z głowy, kochana - powiedziała. - Zjedz z nim kolację,
pożegnaj się i wyjdz. Chłopak szybko zrozumie, że nie jesteś nim zainteresowana. Wiem,
że Rachel namawia cię do wyjawienia mu prawdy, ale ja uważam, że nie powinnaś tego
robić. Przysporzy ci to tylko niepotrzebnych kłopotów.
Bronte wiedziała, dlaczego matka tak mówi. Obawiała się, że odbiorą jej wnuczkę i
wywiozą do dalekiego kraju. Poza Bronte i Ellą nie miała właściwie rodziny. Jako sa-
R
L
T
motna matka musiała walczyć, żeby utrzymać siebie i dziecko. Pracowała w fabryce
części, co trudno było nazwać satysfakcjonującym zajęciem. Córka i wnuczka były tre-
ścią jej życia. Nigdy nie umawiała się na randki, miała niewielu znajomych, żadnego
hobby. Rachel uprzedzała Bronte, że jej matka nie ma własnego życia, z czego mogą
powstawać problemy, ale Bronte nie umiała temu zaradzić. Potrzebowała jej.
- Jeśli nie będzie chciała usnąć, masz do mnie zadzwonić, słyszysz? - powtórzyła
po raz kolejny Bronte, wyszukując w szafie garderobę na wieczór.
- Nic jej nie będzie - zapewniła matka. - Ululam ją do snu, zobaczysz. Uwielbiam
patrzeć, jak śpi. Jest wtedy taka podobna do ciebie, jak byłaś malutka! Byłyśmy tylko we
dwie. Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby coś ci się stało. Byłaś całym moim życiem.
Bronte z uśmiechem pocałowała najpierw Ellę, a potem matkę.
- Dziękuję za wszystko, mamo - powiedziała cicho. - Obiecuję, że nie wrócę póz-
no.
Matka oddała jej uśmiech, lecz w jej oczach mignął cień niepokoju.
Luca poprawił krawat i zdjął marynarkę. Przez cały dzień miał ważne spotkania.
Decyzja przyjazdu do Melbourne okazała się niezwykle trafna. Rozpoczął obiecujące [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl