[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wrócić do tego pózniej.
 Ta scena z kobietą w twojej kuchni, twoją
koleżanką to był akt desperacji, prawda?
 Prawda, a Toni ostrzegała mnie, że przesadzam.
Ale byłem zdecydowany wypędzić cię z tej wyspy,
zanim ktoś zrobi ci krzywdę, próbując dostać mnie.
 I dokładnie tak się stało. Przez jego głupotę.
 Może i jest w tym jakaś pokrętna logika. Chociaż
powinnam mieć prawo podjąć samodzielnie decyzję
o wyjezdzie. Ale jeżeli bałeś się o mnie, dlaczego
nalegałeś, bym wróciła?
 Ponieważ zapewniono mnie, że wszyscy terrory-
ści zostali wyłapani. Ale przede wszystkim dlatego, że
piekielnie za tobą tęskniłem.
 Dobrze.  Pokiwała głową.  Więc tak naprawdę
to z nią nie spałeś, tamtej nocy, kiedy wróciliśmy
z festynu?
 Oczywiście, że nie. Od kiedy zobaczyłem cię na
video, nie chciałem już żadnej innej kobiety. I nigdy nie
będę chciał, póki żyję.
 Wcale cię nie podejrzewałam.  Uśmiechnęła się,
a Hunter poczuł się tak, jak gdyby zza chmur, które
wisiały nad nim od zawsze, wreszcie wyszło słońce.
 Wiesz, Hunter, ciągle mi tego nie powiedziałeś.
 Czego nie powiedziałem?
 %7łe mnie kochasz.
240 JoAnn Ross
 Wątpisz w to?
 Nie.  Uniosła tę rękę, w której nie miała igły od
kroplówki, i dotknęła jego policzka.  Ale byłoby miło
to usłyszeć.
Wziął głęboki wdech, splótł jej palce ze swoimi
palcami i powiódł złączone dłonie do ust.
 Kocham cię.  Musnął wargami jej nadgarstek,
potem purpurowy siniak na zgięciu, po wewnętrznej
stronie łokcia.  Musisz mi uwierzyć, Gillian, nigdy
dotąd nie powiedziałem tego żadnej kobiecie.
Słysząc to oświadczenie, z trudem powstrzymała się
od serdecznego śmiechu.
 Och, wierzę ci, Hunter.
 Myślę, że od początku cię kochałem, może nawet
od chwili, kiedy zobaczyłem tę kasetę. Ale było mi to
zbyt obce. Wystraszyłem się i nie wiedziałem, jak nad
tym zapanować. Więc próbowałem wmówić sobie, że
to tylko pożądanie.
 Pożądanie nie jest takie złe.
 No, nie.  Udało mu się uśmiechnąć, po raz
pierwszy od wielu dni.  Ale pożądanie i miłość, to
dopiero coś.  Dotarł do ramienia. Odsunął na bok
rąbek piżamy, by obsypać pocałunkami jej obojczyk.
 A ja cię kocham.  Za drugim razem poszło łatwiej,
stwierdził Hunter. Wypowiadanie tych słów zaczęło
mu sprawiać prawdziwą przyjemność.  Kocham cię.
 Musnął nosem jej szyję, upajał się niepowtarzalnym
zapachem, którego nawet wszystkie szpitalne środki
antyseptyczne świata nie potrafiłyby zabić.  Zawsze
będę cię kochał.
 W samą porę poszedłeś po rozum do głowy.  Jej
głos nadal jeszcze nie był tak silny, jak powinien, ale
Trzydzieści nocy 241
Hunter wychwycił w nim nutkę humoru. Humoru,
który pozwolił jej przetrwać niewesołe, pozbawione
ciepła dzieciństwo. Humoru, który pomagał Gillian
znosić jego zachowanie.
 Powiem więcej  dodał.
Ponieważ za bardzo kusiło go wskoczenie do jej
wąskiego łóżka i ponieważ wiedział, że minie jeszcze
sporo czasu, zanim będzie można ją fizycznie męczyć,
pocałował tylko namiętnie Gillian w usta, a potem
usiadł z powrotem na krześle. Ale nie wypuścił jej
dłoni.
 Tak?
 Ożenię się z tobą.
 Jakie to szarmanckie  odparła ironicznie.  Ale
jest jeden pocisk, któremu umknęliśmy, Hunter: nie
jestem w ciąży.
 Miałem nadzieję, że nad tym popracujemy. Jak
tylko to będzie możliwe. Jak tylko wyciągniemy cię
z tej celi.
Rozejrzała się po skąpo wyposażonym pomiesz-
czeniu, potem zerknęła na wiszące nad łóżkiem kropló-
wki.
 Im szybciej, tym lepiej  stwierdziła.  Oboje
byliśmy jedynakami, i chociaż niektórym się to podo-
ba, ja chcę mieć dużą rodzinę.
 Załatwione. Wymień jakąś liczbę. Sześć, dzie-
więć, dwanaście, do licha, możemy mieć ich cały tuzin,
jeśli chcesz.  Pokoje mógł dobudowywać w nieskoń-
czoność.
 Podoba mi się twój entuzjazm, Hunter.  Tym
razem ona uniosła ich splecione ręce do swych ust. Jej
oczy, jeszcze kilka dni temu szkliste i tchnące bliską
242 JoAnn Ross
śmiercią, emanowały teraz energią i odzyskanym blas-
kiem miłości.  Ale coś pomiędzy czwórką a szóstką
powinno wystarczyć. Ponieważ to ja będę tak napraw-
dę odwalała całą robotę... Myślałam też o tych kame-
rach  szepnęła.
 Kamerach?
 O tych, które pochowałeś w całym domu  po-
wiedziała, zachowując wyjątkowo zimną krew, jak na
kobietę szpiegowaną.
 Wiedziałaś?
 Oczywiście. Kiedy wspomniałeś, że w gabinecie
słyszysz moją muzykę, zaczęłam się za nimi rozglądać.
Mogą zostać, o ile wcześniej ustalimy, kiedy będą
włączane.
 Jak sobie życzysz.  Hunter nieświadomie
wstrzymywał oddech, by wreszcie odetchnąć z ogrom-
ną ulgą.  Zgadzam się.
 I kocięta też zostają.
 Nie rozdzieliłbym ich od matki.  Widział, jak
drapieżna jest kotka, więc nawet nie ośmieliłby się tego
zrobić.
 Chcę również psa. Nigdy nie miałam psa, a sądzę,
że byłoby to dobre dla dzieci.  Czego tylko zaprag-
niesz, Gillian. Dzieci, psy, szmaragdy, księżyc, gwiaz-
dy,
powiedz tylko co, a ja poruszę niebo i ziemię, żebyś
to dostała.
Uśmiechnęła się. Potem ostrożnie uniosła dłoń pod-
piętą do kroplówki, i zgięła palec, przywołując Huntera
do siebie.
 Szmaragdy są miłe. Dzieci jeszcze milsze. Ale nie
musisz się aż tak narażać.  Przytrzymała szeroko
Trzydzieści nocy 243
rozstawionymi pacami z tyłu jego głowę, by pocałować
go w usta.  Bo, gdybym miała wybierać spośród [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl