[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powinien więcej odwiedzać, ale nie mógł się powstrzymać.
Od ich ostatniego spotkania upłynął miesiąc. Miesiąc śledztw, żeby dowiedzieć
się, który Strażnik spędził z nią noc, wypytywania, co robiła, co mówiła. Dowiedział
się, że z kimś się spotyka, z mężczyzną o imieniu Chad, i próbował przekonać sam
siebie, że się cieszy, iż zaczęło jej się układać w życiu. Usiłował o niej zapomnieć,
podejmując się zadań absorbujących uwagę.
Nic nie pomagało.
Przemieszczał się po Zmierzchu, z trudem powstrzymując emocje, a jego serce
waliło jak oszalałe na myśl, że znów ją zobaczy. Cały czas pamiętał ton jej głosu,
czuł jej delikatny kwiatowy zapach i widział głębię jej oczu i złotawe kosmyki
włosów. Jednak szczegóły zaczynały się rozmywać i jeszcze trochę, a zupełnie by ją
zapomniał.
Nie chciał tego. Po raz pierwszy od wieków jego krew wrzała i po raz
pierwszy w życiu jego serce usychało z tęsknoty. Nie mógł dopuścić, by pomyślała,
że jest dla niego jedynie kolejnym zadaniem. Zanim odejdzie, musi jej powiedzieć, że
kochał się z nią, bo tego pragnął.
Zatrzymał się pod jej drzwiami. Pragnął jej dotykać, poczuć jej pożądanie i
uwodzicielskie pieszczoty. Czy teraz Chad się tym cieszył? Na samą myśl zrobiło mu
się gorąco i oblał się potem.
Nie spała z tamtym mężczyzną& jeszcze. Aidan wiedział, bo codziennie o to
wypytywał.
Wściekły na samą myśl o Chadzie chwycił za nową, błyszczącą klamkę, której
nie było podczas jego poprzedniej wizyty. Wszedł bez uprzedzenia i znalazł się na tej
samej plaży, którą pamiętał z poprzedniego snu. Nieopodal Lyssa bujała się w
hamaku rozciągniętym pomiędzy palmami kołyszącymi się na lekkim wietrze. Poły
jej sarongu rozchyliły się, ukazując długie nogi, a miniaturowe trójkąciki ażurowego
bikini ledwie przykrywały jej bujne piersi. Na kolanach trzymała blok rysunkowy, a
jej piękną twarz skrywało szerokie rondo słomkowego kapelusza.
Był zahipnotyzowany widokiem jej złotej skóry i kosmyków włosów na
błyszczących ustach.
Dlaczego tak bardzo na niego działała? Tak bardzo jej pragnął, że ledwie mógł
zrobić krok. Naga kobieta masturbowała się przed nim, stęskniona twardego kutasa, i
nic go to nie ruszało. Absolutnie nic. Podobnie jak wszystkie inne kobiety, których
unikał od miesiąca.
Uzbroił się wewnętrznie i podszedł bliżej. Gdy wzniosła ku niemu wzrok, na
widok kryjącej się w jej ciemnych oczach niepewności zakłuło go serce. Zaufanie,
którym go obdarzyła podczas poprzedniego spotkania, zniknęło, co dotkliwie go
zraniło.
Z głębokim westchnieniem usiadła i rzuciła notatnik na piasek. Poruszając
smukłymi nogami, rozhuśtała hamak.
Stanął przed nią.
Witaj.
Witaj odrzekła chrapliwym szeptem, wpatrując się w niego uważnie
ciemnymi oczami.
Jak się masz?
W porządku. A ty?
Nie mógł znieść tej bezsensownej rozmowy.
Niezbyt dobrze.
Naprawdę? Jej postawa natychmiast się zmieniła, stała się bardziej
naturalna i bezpośrednia. Troska o innych leżała w jej naturze. Był to jeden z
powodów, dla których tak bardzo ją polubił.
Nie powinienem tu przychodzić i nie będę mógł wrócić.
Dlaczego? Przestała się huśtać.
Mamy pewne zasady. Podszedł bliżej. Nie możemy przywiązywać się do
Zniących.
Och.
I nawet gdyby to było dozwolone, nie mogę do tego dopuścić. Nie przy
mojej pracy.
Lyssa uniosła rondo kapelusza, odsłaniając piękną, szczerą twarz. Mówisz
hipotetycznie?
Pokiwał przecząco głową.
Chcesz powiedzieć, że istnieje możliwość, że mógłbyś się do mnie
emocjonalnie przywiązać?
Nie tyle możliwość, co jest to bardzo prawdopodobne.
Zmarszczyła brwi i odwróciła głowę w stronę oceanu. Aidan podziwiał jej
włosy opadające na nagie ramiona, skąpane w promieniach słońca. Poczuł suchość w
ustach i zacisnął pieści. Z trudem powstrzymywał pragnienie, żeby zanurzyć dłonie w
jej złotych lokach.
Więc dlaczego przyszedłeś? zapytała, stając na piasku.
Ze względu na to, jak się rozstaliśmy.
Spojrzała mu w oczy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]