[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będzie podobna do życia z tym płazem Garrisonem.
- Nie nazywaj go tak. I nie chcę już o tym mówić. To
do niczego nie prowadzi.
- Bo nie chcesz, żeby doprowadziło. - Zdenerwowany
przeszedł się po ciemnym sklepie, potem wrócił do niej.
- Wiesz, po co ci opowiadałem o mojej rodzinie? - spytał.
Zaprzeczyła ruchem głowy.
- Po to, żebyś wiedziała, czego się można po mnie
spodziewać.
- Od pierwszego spotkania wiedziałam, czego się po
tobie spodziewać.
- Opowiedziałem o moich rodzicach, abyś wiedziała,
że sam musiałem wszystko w życiu zdobywać. I nie cofam
się przed przeszkodami. Nie na długo... Na tyle tylko, ile
mi potrzeba, by znalezć inny sposób podejścia, zdobycia
tego, czego pragnę. Kobiety także...
Mallory mimo woli zacisnęła pięści.
- Dziękuję ci za ostrzeżenie. Od tej chwili będę się
miała przed tobą na baczności. Może już sobie pójdziesz?
Wydawało jej się, że chce ją złapać za ramię i mocno
potrząsnąć, ale on tylko wyciągnął palec i wycelował nim
w jej nos.
- Już sobie idę, ale wrócę. I będziemy się bardzo często
widywać, to jest malutkie miasteczko. Poza tym odnawiam
twój dom, a mój bratanek, chcesz czy nie chcesz, zakochał
siÄ™ w twojej siostrze. I ona jest w trakcie zakochiwania siÄ™
w nim. O tak, moja droga, bÄ™dziemy siÄ™ widywali codzien­
nie, a któregoś z tych dni, zapewniam cię, że bardzo nie-
scandalous
długo, zdasz sobie wreszcie sprawę, że nie jestem podobny
do twojego byłego męża.
- Jack, to wszystko dzieje siÄ™ za szybko. Ja nie potrafiÄ™
zebrać myśli...
- Mimo to postaraj się je zebrać, żeby zastanowić się
nad tym, co ci teraz powiedziałem. Co ci dziś powiedziałem
i czego doznałaś. - Zbliżył się, podparł dłonią jej brodę
i pocaÅ‚owaÅ‚. ByÅ‚ to wÅ‚adczy, żądajÄ…cy kapitulacji pocaÅ‚u­
nek. I byÅ‚ gorÄ…cy, zapowiadajÄ…cy wszystko, czego tak bar­
dzo pragnęła.
Czy rzeczywiÅ›cie możliwe jest speÅ‚nienie marzeÅ„? Ni­
gdy w przeszÅ‚oÅ›ci nie doÅ›wiadczyÅ‚a ani podobnych pra­
gnień, ani takiego pożądania. To nowe doświadczenie było
zarówno wspaniałe, jak i bolesne. A jakim będzie wtedy,
kiedy przestanie się przed nim bronić?
Oderwał na chwilę usta i powiedział:
- Nie bój się, kochanie!
- Ja się nie boję... - skłamała.
ZignorowaÅ‚ oczywisty blef. OtoczyÅ‚ jÄ… ramieniem i wy­
szeptał:
- Któregoś dnia to nastąpi, Mallory. Przyzwyczaj się
do tej myśli i przestań kluczyć, przestań chować głowę
w piasek.
Zdrowy rozsądek nakazywał czym prędzej przerwać tę
rozmowÄ™. Powinna siÄ™ odwrócić i iść na górÄ™. Jack zna­
jdzie drogę, a Sammi zarygluje drzwi. Ale gdyby chciała
odejść, Jack najprawdopodobniej zatrzymałby ją siłą, póki
nie dałaby mu odpowiedzi, jakiej chciał. Ponieważ nie
mogła tego zrobić, opierała się. Potrząsnęła energicznie
głową i kasztanowate włosy opadły jej na ramiona.
- PowiedziaÅ‚eÅ› przecież, że nie interesuje ciÄ™ małżeÅ„­
stwo - wydusiła z siebie.
- Co ty znowu wygadujesz, Mallory? Kto mówił co-
scandalous
kolwiek o małżeÅ„stwie? NazwaÅ‚aÅ› je zresztÄ… puÅ‚apkÄ…. Mie­
liÅ›my dopiero pierwszÄ… randkÄ™ i okazjÄ™ na pierwszy zale­
dwie pocałunek! Pośpieszyłaś się z tym małżeństwem.
- %7łądałeś ode mnie więcej - rzuciła oskarżycielskim
tonem. - Chciałeś, żebym z tobą poszła do ciebie.
- To nie oznacza, że chciałbym cię do czegokolwiek
zmuszać. Ja nie jestem taki jak on. Nie jestem do niego
podobny, Mallory. Tamten cię głęboko zranił, ponieważ cię
nie doceniał. I dlatego nic nie zajdzie między nami, dopóki
ty sama nie będziesz tego chciała. Dopóki ty nie będziesz
sama ze sobą szczera. Tylko niech pani zapamięta, panno
Earp, że my, Clantonowie, jesteśmy bardzo uparci. Uparty
jest mój bratanek, uparty jestem ja. - Skinął jej przyjaznie
gÅ‚owÄ… i wyszedÅ‚, pozostawiajÄ…c Mallory w stanie oszoÅ‚o­
mienia. RozdygotanÄ….
Mallory obchodziÅ‚a swój wÅ‚asny dom. Noskiem kow­
bojskiego buta odtrÄ…caÅ‚a z drogi kamienie. Poranne sÅ‚oÅ„­
ce zaczęło lekko przygrzewać, hulał wiosenny wiaterek,
wzbijając tumany pyłu.
Miała na sobie czerwoną jedwabną sportową kurtkę
i wypÅ‚owiaÅ‚e niebieskie dżinsy, które przez sześć lat maÅ‚­
żeństwa trzymała w szafie, ponieważ Charles nienawidził
dżinsów, uważając je za zbyt mało kobiecy strój. Włosy
rozpuściła i wiatr zdążył je już potargać.
PrzetarÅ‚a oczy, czujÄ…c wielkie zmÄ™czenie, a raczej ogól­
ne znużenie. Zdawała sobie sprawę, że to jej własna wina.
ParÄ™ razy wyprostowaÅ‚a ramiona, chcÄ…c pozbyć siÄ™ sztyw­
ności, jaka ograniczała ruchy stawów. Może to był rezultat
wewnętrznego napięcia, które towarzyszyło przez całą noc
jej niespokojnym snom.
Przyszła obejrzeć postęp robót. Było bardzo wcześnie,
nie pojawił się jeszcze nikt z pracowników. Mogła więc
scandalous
być sama, by rozkoszować siÄ™ widokiem Å›wiata otaczajÄ…­
cego jej przyszły, własny dom.
Wszędzie postęp robót był widoczny. Nad dobudowaną
sypialnią położono już szkielet dachu. Podobnie nad tą
częściÄ…, gdzie miaÅ‚a znajdować siÄ™ nowa Å‚azienka. Za mie­
siąc wszystko miało być skończone. Z pewnością będą tu
szczęśliwe. Ona i Sammi. OczywiÅ›cie, jeÅ›li Sammi siÄ™ je­
szcze do niej odezwie.
Mallory westchnęła ciężko na wspomnienie rozmowy,
jakÄ… odbyÅ‚a z siostrÄ…. Poprzedniego wieczoru zrobiÅ‚a gÅ‚u­
pstwo. Postąpiła dokładnie tak, jak sobie obiecywała, że
nie postąpi, i jak Jack zakazał jej postępować. Gdy Sammi
pożegnała się z T.C. i wróciła do domu, Mallory zaczęła
czynić jej wyrzuty. Dalej rozmowa potoczyła się bardzo
niedobrze.
Być może Sammi była nieco opózniona w rozwoju
i zbyt długo chroniona przed światem i jego okrutnymi
aspektami, niemniej znaÅ‚a życie i jego podstawowe kano­
ny. Spokojnie oświadczyła siostrze, że kocha T.C. i nic, co
Mallory może jej powiedzieć, nie zmieni tego faktu.
W wypowiedzi Sammi Mallory słyszała echo swoich
własnych słów, kiedy rodzice twierdzili, że Charles nie jest
odpowiednim dla niej mężczyznÄ…. Wtedy również mówi­
Å‚a, że kocha Charlesa i bÄ™dzie go kochaÅ‚a do koÅ„ca swo­
ich dni.
Przypominała sobie te idiotyczne zapewnienia o miłości
i aż się skręcała wewnętrznie. Przecież Sammi nie wie, co
mówi, i nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji. Niczego
nie zmienia fakt, że T.C. w niczym nie przypomina Char­
lesa, Sammi przecież nic nie wie o miłości. Nie zna jeszcze
dobrze TC. Nie ma podstaw, by mówić, że go kocha. Kiedy
Mallory wszystko to jej powiedziała, Sammi całkowicie
straciła nad sobą panowanie. Ponieważ nigdy to się nie
scandalous
zdarzyło w przeszłości, Mallory, jeszcze pod wrażeniem
konfrontacji z Jackiem, zareagowaÅ‚a zbyt ostro. Siostry po­
Å‚ożyÅ‚y siÄ™ spać, wzajemnie na siebie wÅ›ciekÅ‚e. Po zle prze­
spanej nocy Mallory wstała bardzo wcześnie i od razu
poszÅ‚a do remontowanego domu, by pobyć trochÄ™ w samo­
tności.
ObeszÅ‚a zgromadzone na podjezdzie materiaÅ‚y budow­
lane i weszÅ‚a frontowymi drzwiami, wdychajÄ…c z rozko­
szą zapachy świeżego tynku, farb i drewna. Jej własny
dom. Podeszła do dużego okna z widokiem na Tombsto-
ne, usiadÅ‚a na starym parapecie, który jeszcze bardziej ob­
luzowany niż przedtem obsunÄ…Å‚ siÄ™ wraz z niÄ…. W osta­
tniej chwili chwyciła się futryny okiennej, aby nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl