[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Trzęsiesz się z zimna czy przeze mnie? - zapytał.
- Z obu powodów.
Zaczął manipulować przy kurkach, ale z prysznica
nadal ciekła zimna woda.
- Myślę, \e skończył nam się propan. Mo\e powinniś
my to kontynuować przy kominku.
Szybko spłukali swoje ciała. Pierwszy wyskoczył spod
prysznica Luke. Podniósł kołdrę, zarzucił ją sobie na
plecy i owinął nią Alexandre.
- Mmm - mruknęła.
- Lepiej?
- O wiele.
- Chodz ze mną.
Wysuszyli się przy kominku, pogryzając krakersy z
masłem orzechowym. Alex wpatrywała się w Luke'a,
napawając się ka\dym jego ruchem, utrwalając ten obraz
na negatywie swego umysłu. Doznawała przygnębiające-
go uczucia, \e kiedy się rozstaną, pozostaną jej tylko
wspomnienia.
- Znie\yca ustała - powiedział Luke.
- Zwieci słońce - dorzuciła Alex.
- Dzisiaj będą ju\ nas szukać.
- Wiem.
- Chyba powinniśmy im w tym pomóc.
- Jak?
- Podsycimy ogień, \eby zobaczyli dym. Albo spró-
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHAOPAK 115
bujemy dojść do najbli\szego szlaku. Albo pójdziemy
tamtą drogą, \eby się przekonać, dokąd prowadzi. Do
diabła, nie wiem. Coś musimy zrobić.
- Tak, masz rację, oczywiście - odparła Alex. Wstała
i zaczęła się ubierać.
- Co ty robisz? - zapytał Luke.
- Skoro mamy brnąć przez śnieg, to pomyślałam, \e
najpierw trzeba coś na siebie wło\yć.
Luke wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- No, nie wiem. Odkąd wymyśliłaś ten tytuł artykułu,
wyobra\am sobje, \e baraszkujesz ze mną nago po śniegu.
- Jesteś niemo\liwy - oznajmiła, wyciągając do niego
rękę. - No chodz, leniuchu.
Luke chwycił jej rękę i wstał. Miała rację. Robił się
leniwy. Leniwy i zadowolony. Nigdy nie potrafił usie-
dzieć długo w jednym miejscu, a teraz nagle zadowalał się
przebywaniem,w tym małym domku przez cały dzień.
I zastanawiał się nad tym, co go przedtem tak gnało. Przez
całe swoje dorosłe \ycie dokądś mu się śpieszyło. Kiedyś
nazywał to umiłowaniem przygody. Teraz powątpiewał
w prawdziwość tego określenia.
Zaczynał kwestionować wiele rzeczy. Znowu od-
czuwał niepewność. Gdzieś w oddali, na horyzoncie
umysłu, majaczyły schludne białe płotki. Odpychał od
siebie tę wizję. Ciesz się tą fantastyczną sytuacją,
Stratten, mówił sobie. Ulegając nastrojowi, psujesz jedy-
ną dobrą rzecz, jaka ci się przytrafiła w \yciu.
Podczas gdy Luke wkładał ubranie, Alex wyglądała
przez okno. Jej twarz oświetliły promienie słońca; prze-
chyliła głowę, \eby się nimi rozkoszować. Wiatr zupełnie
ucichł. W powietrzu nadal wyczuwało się chłód, ale
pogoda była piękna. Z krzewów i drzew zwisały czapy
śniegu, które roztapiały się w słońcu.
Alex chwyciła kurtkę Luke'a, która wisiała na haku
przy drzwiach, i zarzuciła ją sobie na ramiona, po czym
szeroko otworzyła drzwi i wyszła na dwór.
116 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHAOPAK
- Hej, zaczekaj na mnie! - krzyknął Luke.
- Zaczekam - odparła, wdychając świe\e powietrze.
- Ale\ tu jest wspaniale!
Zimny podmuch wiatru sprawił, \e wło\yła ręce do
kieszeni, by je rozgrzać. Czuła zapach Luke'a i wsunęła
dłonie jeszcze głębiej w wełnianą podszewkę. Zerwała
z okapu nad drzwiami spiczasty sopel i zaczęła go ssać,
podziwiając piękną scenerię zimową.
- Wyglądasz jak mała dziewczynka -zauwa\ył Luke,
stanąwszy za jej plecami.
- Czuję się jak mała dziewczynka -.odrzekła Alex.
- Czuję się wolna.
Wyciągnęła rękę z soplem. Luke ostentacyjnie go
polizał.
- Ja te\ - powiedział.
Objął ją ramionami, przyciągnął do siebie i pocałował
w szyję, a potem oparł brodę na jej głowie. W miiczeniu
patrzyli na naturalne piękno okolicy. Powietrze było
rześkie i czyste, a śnieg wprost oślepiał swą białością.
Przez drzewa przedarł się znowu lekki podmuch wiatru
i Alex zadr\ała z zimna. Zauwa\yła, \e Luke ma na sobie
tylko flanelową koszulę.
- Musi ci być zimno - stwierdziła. - Masz tu swoją
kurtkę. Pobiegnę do domku i wezmę swoją.
Pomimo protestów Luke'a zsunęła z siebie jego kurtkę
i wówczas z kieszeni wypadł mały cylindryczny przed-
miot, który utkwił w śniegu. Alex i Luke pochylili się
jednocześnie, by go podnieść. Pierwsza dosięgnęła go
Alexandra.
- Co to takiego? - zapytała.
Luke zastygł. Przeszył go zimny dreszcz.
- Film.
- Robiłeś zdjęcia? Czego?
Wyciągnął rękę i wyszarpnął rolkę z jej dłoni.
- Krajobrazów - powiedział, wpychając rolkę do
kieszeni spodni. Zniknął w drzwiach domku, by po chwili
BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHAOPAK 117
wybiec stamtąd ze sztucznym futerkiem Alex. - Aap! -
zawołał, rzucając jej kurtkę. - Zamiana.
Kiedy zamienili się okryciami, wyciągnął do niej rękę
i poszli w stronę zbocza. Droga była trudna, gdy\ w
niektórych miejscach śnieg sięgał im do kolan. Szli pół
godziny, mijając dwa domki. Obydwa były przysypane
śniegiem i puste. Im ni\ej opadała droga, tym więcej
śniegu utrudniało marsz. Alex ciągle się ślizgała, ponie-
wa\ jej buty nie nadawały się do tego rodzaju wypraw.
Parę razy omal nie pociągnęła za sobą Luke'a.
- To nie jest dobry pomysł - stwierdził Luke, kiedy
przystanęli, \eby odpocząć. - Mo\e tylko jedno z nas
powinno pójść dalej.
- Tak - odparła Alex. - Ja.
- Mowy nie ma. Ja pójdę dalej. Ty wracaj do domku.
- Luke, bądz rozsądny. Nie mamy pojęcia, dokąd
prowadzi ta droga, je\eli w ogóle dokądś prowadzi. Nie
mo\esz brnąć przez śnieg, skoro twoje kolano jest w
takim stanie.
- Spenetruję większy obszar ni\ ty - odrzekł Luke.
- Mo\e i tak. Ale co będzie, jeśli nie zdołasz wrócić?
Miała rację. Nawet gdyby udało mu się zejść na dół,
powrót mógłby nastręczyć ogromne trudności. Gdyby nie
dotarł do jakiegoś szlaku, ugrzązłby na dobre. Alex
podeszła do niego i objęła go ramionami.
- Proszę cię, wracajmy do domku - powiedziała.
Luke przytulił ją do siebie. Pochylił się i pocałował
dziewczynę. Była tak przyjemna w dotyku, \e z trudem
się od niej oderwał.
- Ten śnieg naprawdę się topi - powiedział, usiłując
przekonać raczej siebie ni\ Alex.
- Jeden dzień więcej nie zrobi ró\nicy - dodała. W
skrytości ducha liczyła na to, \e Luke się z nią zgodzi.
Chciała wrócić do domku. Pragnęła, \eby ich uczucie
scementowała jeszcze jedna noc.
- Dobrze - powiedział Luke i Alex odetchnęła z ulgą.
118 BOGATA DZIEWCZYNA, NIEGRZECZNY CHAOPAK
-Wracajmy. Jeśli szukają nas helikopterem, to zobaczą dym
z komina, pod warunkiem, \e będziemy palić w kominku.
Alex uśmiechnęła się, aonpocałowałjąwczubeknosa.
- Zadowolona? - zapytał. Alex skinęła głową.
- Wiesz co? Myślę, \e ty po prostu chcesz, \ebym znowu
poło\ył się obok ciebie na materacu, ot co.
Alex lekko ugryzła go w podbródek, a potem musnęła
jego policzek wargami.
- Hmm, to zale\y. Co masz do zaoferowania? - zaga-
dnęła.
- Jak łatwo zapominamy o pewnych sprawach.
- Ja nie zapomniałam. Ale rzeczywiście nie mamy ju\
prezerwatyw. Zeszłej nocy zu\yliśmy wszystkie.
Luke uśmiechnął się tajemniczo.
- Istnieją inne sposoby uprawiania miłości, Alexand
re - zauwa\ył.
W jego oczach tliły się figlarne iskierki. Alex posłała
mu bojazliwy uśmiech.
- Nie miałam o tym pojęcia. Przecie\ do niedawna
byłam dziewicą. Musisz mi wytłumaczyć, co masz na myśli.
- Wolałbym ci to zademonstrować.
- W takim razie na co czekamy?
Luke wziął ją za rękę i pociągnął za sobą. Wspięli się
na wzgórze dwa razy szybciej, ni\ z niego zeszli.
Roześmiani i zziajani, omal nie upadli na próg domku. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • janekx82.keep.pl