[ Pobierz całość w formacie PDF ]
musisz kupić wszystko, czego potrzebujesz. Suknie mamy są
na górze. Będą pewnie dla ciebie trochę staromodne, ale może
salon mody, z którego usług często korzystała - jak on się
nazywał? - będzie mógł je nieco przerobić, zwłaszcza jeśli tam
kupisz też kilka nowych strojów.
Oczy Bettiny rozbłysły, ale po chwili spytała drżącym
głosem:
- Czy możemy... sobie na to pozwolić... tato?
- Nie - odpowiedział Sir Charles. - Nie stać nas na to.
Mówiąc prawdę, Bettino, nie mam w tej chwili grosza przy
duszy. Nic, tylko długi, do diabła z nimi!
Bettina głęboko westchnęła.
- W takim razie, tato, może nie wezmę udziału w
wyprawie diuka. Nie zniosłabym, gdybyś miał... wstydzić się
za mnie.
Sir Charles wstał z fotela.
- Nie bądz niemądra, dziecko! - powiedział. - To dla
ciebie ogromna szansa. Wśród gości Alvestona zobaczysz
więcej odpowiednich kandydatów na męża niż na
jakimkolwiek balu, gdzie byłabyś wprowadzona wraz z całą
gromadą innych niedoświadczonych debiutantek.
Przerwał na moment, potem dodał:
- A poza tym, kto mógłby być lepszą partią niż Eustace
Veston?
Bettina popatrzyła na niego z przestrachem w oczach.
- Tato... ty z pewnością... nie sugerujesz, że...
- A dlaczego nie? - wtrącił Sir Charles. - Wprawdzie lord
to nie diuk i, według mnie, raczej nie odziedziczy tytułu i
fortuny po swoim przyrodnim bracie, ale jest bogaty i
pochodzi z najlepszej arystokratycznej rodziny.
Bettina odwróciła wzrok od ojca, przeszła przez pokój i
stanęła trzymając się oparcia ulubionego krzesła matki.
- Nie myślałam... o wyjściu za mąż... tak prędko -
wyszeptała.
- Skończyłaś już osiemnaście lat - powiedział Sir Charles.
- Im szybciej na twoim palcu pojawi się ślubna obrączka, tym
lepiej! Poza tym, Bettino, mówiąc całkiem szczerze, nie mogę
sobie pozwolić na to, aby cię utrzymywać.
- Och... tato!
Jej westchnienie było ledwo dosłyszalne, ale ojciec je
usłyszał.
- To nie znaczy, że nie chcę - szybko dodał. - Przecież
wiesz o tym. Chciałbym, abyś mogła zostać ze mną. Zawsze
przecież byliśmy przyjaciółmi, ty i ja. Prawda jest jednak taka,
że jeżeli nie zarobię jakichś pieniędzy na hazardzie, to nie
będę w stanie utrzymać samego siebie, a ostatnio karta mi nie
idzie.
- Wiesz, że mama zawsze była zaniepokojona, gdy grałeś
o wysoką stawkę.
- Nic innego nie mogę robić w tym towarzystwie, w
którym się obracam - odpowiedział Sir Charles. - Poza tym,
jeżeli mam być szczery, Bettino., to ja to lubię. A jednak...
Przerwał, a Bettina wiedziała, że myśli o tych pełnych
niepokoju chwilach pod koniec miesiąca, kiedy przychodzą
rachunki od dostawców, a służący oczekują swoich pensji.
Dawnymi czasy jej matka zwykle patrzyła na niego z
lękiem, wiedząc, że nigdy nie miał dosyć pieniędzy, aby
zaspokoić wszystkie ich potrzeby.
Sir Charles przeszedł się po pokoju tam i z powrotem.
- Bo to jest tak, Bettino - powiedział. - Prowadzę diablo
interesujące życie. Otrzymuję więcej zaproszeń, niż mogę
przyjąć, a tacy ludzie jak książę i Alveston zaszczycają mnie
swoją przyjaznią. Mówią, że żadne przyjęcie bez mojego
udziału nie byłoby udane.
W jego głosie pojawił się cień chełpliwości:
- Ale to wszystko kosztuje. Mam, co prawda, zapewniony
dach nad głową, mogę tam jeść i pić do woli, a nawet dosiąść
konia, gdy zechcę zapolować. Nadal jednak muszę mieć
ubranie, abym mógł to wszystko robić, i lokaja, który będzie
się o mnie troszczył.
Bettina słuchała uważnie, gdy kontynuował:
- Muszę także zatrzymać ten dom, abym miał dokąd
wracać, gdy jestem w Londynie. Nie ma mowy, abym mógł
wprowadzić jakieś dalsze oszczędności.
- Rozumiem to, ojcze.
- Więc rozumiesz, dlaczego jestem taki niedobry i
dlaczego mówię, że nie mogę pozwolić sobie, choć bardzo
bym tego chciał, na luksus utrzymywania córki.
Bettina cicho westchnęła.
- Starałam się być bardzo oszczędna i praktycznie nic cię
nie kosztowałam.
- Czy myślisz, że chciałbym, abyś była tylko domowym
popychadłem nie zajmującym należnego ci miejsca w
społeczeństwie? - Sir Charles spytał prawie ze złością. -
Jestem z ciebie dumny, Bettino, zwłaszcza teraz, gdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]